No i mamy ścieżkę rowerową od Nowego Targu aż do Trsteny. A w nieodległej przyszłości ma ona opasać całe Tatry! I tętni życiem ta ścieżka! Rowerzyści starzy, młodzi i najmłodsi, samodzielnie i w wózku za rowerem mamy lub taty, rolkarze i nartorolkarze, indywidualnie i grupowo, samotnie i w parach. W tych, którzy wysiadywania przed telewizorem nie wyobrażają sobie nawet w czasie najpóźniejszej starości, widok żyjącej ścieżki rowerowej radość budzi i satysfakcję, że cyklistów, rowerzystów, wegetarian i wszystkich innych nie budzących zaufania odszczepieńców jest coraz więcej.
No i znakomita większość przemierza tę ścieżkę ciesząc się jej niepowtarzalnymi okolicznościami przyrody, zmuszając serce, mięśnie i inne takie do wysiłku, dotleniając płuca i przy tym wszystkim starając się nie przeszkadzać innym przejeżdżającym obok, mijanym lub wyprzedzanym. Wielu w czasie wymijania lub wyprzedzania skinie głową, uśmiechnie się lub przywita tradycyjnym dzień dobry. Wielu, ale nie wszyscy. Są patrzący ponuro na innych, są i nieodpowiadający na grzeczne powitania. I niech sobie będą. Ale są i tacy, którzy swoją obecnością na ścieżce utrudniają jazdę innym lub stwarzają nawet poważne zagrożenie. Grupki znajomych zajmują całą szerokość ścieżki, małomądrzy jeżdżą bez trzymania kierownicy (jedna ręka w kieszeni, druga z telefonem przy uchu) są i tacy, którzy w czasie rowerowej wycieczki raczą się piwem. Widziałem nawet ojca, który jadąc rowerem na swoich ramionach trzymał kilkuletnie dziecko! Brak wyobraźni, arogancja i czasem zwyczajne chamstwo.
No i nie wystarczy ścieżkę wybudować. Należy jeszcze o nią dbać. I poza Nowym Targiem dbałość ta jest widoczna. Uprzątane są miejsca odpoczynku i wykaszane pobocza. O ścieżkę w mieście, która jest przecież MIEJSKIM TERENEM REKREACYJNYM dba się w sposób dość szczególny. Zamiast wykaszać jej pobocza wypasa się wokół owce. I tym prostym sposobem miasto nie musi płacić ani kosiarzowi ani za paliwo do kosiarki. A odchody owcze zmywa często padający tego lata deszcz i problem rozwiązany! Gdy jednak deszcz padać nie chce ścieżka, od lodowiska aż do osiedla Na Skarpie, jest, mówiąc kolokwialnie, zas…na. Zdjęcia tak wyglądającego MIEJSKIEGO TERENU REKREACYJNEGO, komentarze i skargi mieszkańców dotyczące tego problemu, były już publikowane w lokalnych mediach. Jednak bez żadnego skutku. I nie należy go oczekiwać, bo przecież na skargi cyklistów, wegetarian, rowerzystów czy też innych odszczepieńców nikt poważny z bardzo poważnego urzędu reagował nie będzie.
No i jeszcze nieśmiało należy zapytać, kiedy szanowni miejscy urzędnicy zamierzają dobudować brakujący, kilkusetmetrowy odcinek ścieżki (od Zakopianki w stronę osiedla Na Skarpie), gdyż po opadach deszczu i wielokrotnym przemaszerowaniu stada owiec jest on dla rowerzystów nieprzejezdny.
Rower, jeżeli nie jest pojazdem służącym wyłącznie do szybkiego transportu piwa z pobliskiego sklepu, może rodzić wiele emocji. Zdjęcie wykonane przeze mnie obok pływalni miejskiej kojarzy się z radością złodzieja, któremu udało się ukraść nową MERIDĘ i z nieco innymi uczuciami okradzionego. I jest mało prawdopodobne, aby właściciel poczuł radość z odzyskania roweru, a złodziej odczuł na sobie skutki sprawnie działającej policji i wymiaru sprawiedliwości.
Jakkolwiek kradzieże rowerów są dość powszechne, to czasem udaje się być prawowitym właścicielem jednośladu nieco dłużej. Na ścieżce rowerowej w Rogoźniku spotkaliśmy młodego człowieka, który przyjechał pojazdem będącym w posiadaniu jego rodziny "od zawsze".
Od wielu dziesięcioleci ten rower jest sprawny, jedyną ingerencją w jego konstrukcję było wyposażenie go w dodatkowy zbiornik paliwa umieszczony na bagażniku.
Na trasie: Nowy Targ, Czarny Dunajec, Wróblówka, Ludźmierz, Nowy Trag, można spotkać zawsze kilka krążących lub czatujących w trawie jastrzębi. Ich ilość w porównaniu z latami ubiegłymi jest imponująca. Czyżby to był efekt dobrej zmiany, dzięki której ministrem ochrony środowiska jest zapalony myśliwy (czytaj; ktoś, kto z zimną krwią i tylko z żądzy zabijania strzela do bezbronnych istot)) i człowiek, któremu przed kilku laty nie pozwolono zniszczyć Doliny Rospudy, dlatego teraz pragnie dokonać bardziej spektakularnych (modne słowo) zniszczeń w polskiej przyrodzie?
Zdjęcia nie są najwyższej jakości, gdyż obsługiwanie telefonu komórkowego i wykorzystywanie wszystkich jego funkcji stanowi dla mnie poważny problem (przywilej wieku).