Blue Flower

 

 

           Całe dobro, jakie spłynęło na współczesną  Polskę, spłynęło dzięki działaniom i wstawiennictwu  JP II. Zło i nieszczęścia są skutkiem ignorowania jego nauk i przestróg – takie  motto   powinno  otwierać obie części HiT-u, gdyż najpełniej wyraża ono zawartość tego czegoś.

       Ten nieszczęsny produkt zachwala odredakcyjna  recenzja zamieszczona na skrzydełkach, która jest nieprzyzwoicie naszpikowana pochlebstwami typu: wybitny historyk, pedagog i popularny pisarz (o Wojciechu Roszkowskim), czy też: W naszym podręczniku  rozczytywała się wciąż i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko (to o pierwszym tomie HiT-u). Warto jednak pamiętać, że w ubiegłym roku tylko w kilkudziesięciu szkołach w Polsce korzystano z tego produktu, ale rozczytuje się w nim cała Polska!   Również biogram autora jest niesmacznie pochlebczy: Wojciech Roszkowski (…) jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich humanistów i pisarzy, erudyta, badacz, historyk i ekonomista[1]. Podejrzewam,  że i biogram i recenzję wysmażył  autor osobiście, gdyż skromność jest główną cnotą obecnie rządzących i z rządzącymi trzymających.  

       Tak więc aż dwukrotnie Wojciech Roszkowski nazwany został  pisarzem; raz pisarzem popularnym, raz pisarzem najwybitniejszym. To powinno zobowiązywać! Na dość rażącą nieporadność językowo-stylistyczną tego pisarza zwróciłem uwagę w swoich refleksjach dotyczących tomu pierwszego (Wojciecha Roszkowskiego podręcznik do wszystkiego). Lektura HiT-u 2 przekonuje, niestety,  że pan profesor nie poprawił swojego pisarskiego warsztatu, o czym świadczy między innymi zdanie:   Po zjednoczeniu Niemiec asymilacja byłej NRD okazywała się  trudniejsza, niż początkowo sądzono, i przyczyniła się początkowo do zwolnienia tempa wzrostu całej gospodarki[2]. Słowniki języka polskiego definiują wyraźnie, że w omawianym kontekście asymilacja to wchłonięcie kultury, języka, cech innego narodu. W procesie zjednoczenia  Niemcy pozostali Niemcami. Historia, język, i kultura Niemców ze Wschodu i Zachodu  na przestrzeni wieków były tożsame! Zjednoczenie  dotyczyło przede wszystkim  polityki, gospodarki i administracji. W okresie podziału zrodziły się oczywiste różnice kulturowe i mentalnościowe, ale nikt nikogo nie asymilował. W przywołanym zdaniu łatwo jest również dostrzec rażący błąd stylistyczny. Podobnie doskonałych zdań mógłbym wskazać więcej, dużo więcej. 

      Tak się jakoś utrwaliło, że od erudytów, badaczy i ekonomistów oczekujemy opanowania podstaw logiki oraz rozumienia elementarnych pojęć wchodzących w zakres ich  naukowych zainteresowań.  Omawiając problemy zjednoczenia Niemiec Wojciech Roszkowski pragnął jednocześnie obnażyć zło polityków z byłej RFN, którzy z wyższością i pogardą traktowali mieszkańców NRD: Ich frustrację pogłębiała polityka władz w Bonn, które pozwalały fabrykom wschodnioniemieckim przegrywać konkurencję z zachodnioniemieckimi[3]. Wojciech Roszkowski zdaje się nie dostrzegać różnicy między gospodarką opartą na konkurencji a gospodarką planowaną centralnie! Z tego niezrozumienia rodzi się oskarżenie rządu w Bonn o obojętność wobec losu biednych Ossich. W przekonaniu naszego erudyty politycy niemieccy,  w imię sprawiedliwości ludowej, powinni zadekretować, zarządzić, ogłosić całemu światu, że   mercedesy są gorsze od trabantów! Powinien był ten wraży rząd nakazać, aby to trabanty, nie mercedesy, były na świecie symbolem niemieckiej niezawodności i solidności.  Ci wredni Niemcy nawet swoich, ale biedniejszych potrafili gnębić.  Ohydne moralnie (ulubione określenie najwybitniejszego pisarza). Ale przecież wszyscy wiemy,
i uczy nas tego i Roszkowski i jego polityczni bonzowie, że o Niemczech i Niemcach  można pisać wyłącznie źle,  albo jeszcze gorzej! 

      Nie ma poważnych badań naukowych bez obiektywizmu. Badacz Roszkowski też kieruje się obiektywizmem, ale szczególnym. Z komentarza autorskiego wynika, że wysoko ceni on politykę prezydenta George’a H.W. Busha. Mniej ceni postać i zasługi prezydenta Billa Clintona. I te osobiste uczucia    wyraził Roszkowski w nieprzypadkowym przecież  zestawieniu zdjęć: ten ulubiony polityk stoi na tle białego domu w otoczeniu rodziny, ten drugi  obejmuje  przed obiektywem  stażystkę Monikę Lewinsky, z którą, jak wiadomo,  miał romans[4]. Z takim samym obiektywizmem podchodzi Roszkowski do wszystkich przywołanych przez siebie wydarzeń, zjawisk i postaci. Znalazło się więc miejsce w jego produkcie na przypomnienie niechlubnego romansu Clintona, nie starczyło go jednak na ludobójstwo w Rwandzie (masakra osób pochodzenia Tutsi, w wyniku której  w ciągu około 100 dni wymordowano od 800 000 do 1 100 000 ludzi). Erudyta Roszkowski jednak nie wspomina o tym ludobójstwie, gdyż niechlubną  rolę w tym wydarzeniu odegrali ludzie kościoła katolickiego.  Obiektywizm, obiektywizm, obiektywizm!  44 czwartemu prezydentowi USA, Barackowi Obamie, Wojciech Roszkowski poświęcił zaledwie kilka zdań i zdjęcie w dolnym rogu strony. Albo dwie kadencje Obamy nic do polityki nie wniosły, albo nasz ukochany autor nie lubi ludzi o innym kolorze skóry.  Nasz ukochany autor z pewnością nie lubi także ludzi innej wiary i niewierzących, nie lubi ludzi kulturowo i obyczajowo  od siebie odmiennych, ale tego dowiedzieliśmy się już z pierwszego tomu. Brak przywołania ludobójstwa w Rwandzie i marginalizacja roli Baracka Obamy może być śladem rasizmu, o który Wojciecha Roszkowskiego przecież nie podejrzewamy.

    Drugi tom HiT-u jest kontynuacją przypisywania papieżowi Karolowi Wojtyle zbawczej roli w najnowszej historii powszechnej, co uwidacznia się (po raz kolejny) w nadreprezentacji zamieszczonych zdjęć z jego obliczem i w niezliczonym powoływaniu się na jego autorytet.  Obiektywizm, obiektywizm, obiektywizm w spojrzeniu na świat i Polskę to także (jak w powieściach tendencyjnych i w tzw. produkcyjniakach) podział na wielkich, szlachetnych ludzi i szwarccharaktery. Po prawej stronie sceny politycznej stoją patrioci, po lewej zdrajcy, cwaniacy i moralne dna. Zgodnie z tak postrzeganym światem, kibole wprawdzie wszczynają na stadionach burdy, ale: kluby kibiców uczą często solidarności w obronie wartości patriotycznych[5]. Niech sobie ci kibole handlują narkotykami, niech uprawiają gangsterkę, ale można im wyprawić uroczystą  mszę na Jasnej Górze, bo przecież  biją gejów i kopią kobiety walczące o swoje prawa. To jest ta solidarność w obronie wartości patriotycznych?

        I na koniec kilka cytatów, które symbolizują wkład wniesiony przez naszego nieugiętego  erudytę i humanistę do myśli współczesnej;

Coraz trudniej mówić o cywilizacji zachodniej w tych krajach europejskich, w których rosnący procent ludności stanowią niezasymilowani imigranci z kultur obcych cywilizacji europejskiej[1].

Oczywiście, potencjał ludnościowy zachodniej Europy względnie zmalał w wyniku dwóch wojen światowych, ale także w wyniku przemian obyczajowych i rozwoju tego, co papież Jan Paweł II nazwał »cywilizacją śmierci«, a więc aborcji, eutanazji i odrzucenia tradycyjnego modelu rodziny[2].

Trudno także znaleźć sensowną odpowiedź w poglądach magnata finansowego George'a Sorosa (ur. 1930), zgrywającego globalnego filantropa, który wspomagał falę imigracji muzułmańskiej w trosce o utopijne »społeczeństwo otwarte«, czyli pozbawione tożsamości i zasad[3].

Bohaterami masowej wyobraźni XX wieku stali się ludzie reprezentujący zarówno wielki idealizm, jak Matka Teresa, jak i skrajny nihilizm w osobie Charlesa Mansona czy zespołu rockowego Marylin Manson[4].

Teza ideologii LGBT, że społeczne role mężczyzn i kobiet nie mają wiele wspólnego z płcią biologiczną i że są produktem kultury, jest bardziej szalona niż marksistowsko-engelsowska teza o walce klas w… rodzinie[5].

Poważnym problemem społecznym stał się też »panseksualizm«, czyli stawianie seksualności na szczycie ludzkich zainteresowań[6].

 Za odwagę w przeciwstawianiu się rosyjskiemu imperializmowi prezydent RP Lech Kaczyński zapłacił najwyższą cenę[7].

Jednak choć wielu ekspertów alarmuje z powodu globalnego ocieplenia, wielu też wyraża sceptycyzm co do samego opisu zjawiska oraz tez o nieodwracalności tego procesu[8].

 



[1] Op. cit. s. 296.

[2] Op. cit. s. 291.

[3] Op. cit. s. 289.

[4] Op. cit.  s. 48.

[5] Op. cit. S. 310.

[6] Op. cit. s. 312.

[7] Op. cit. s. 323.

[8] Op. cit. s. 168.

    Pierwszy tom HiT-u czytałem z rozbawieniem, z zadziwieniem, z niedowierzaniem. Drugiemu tomowi  towarzyszyło uczucie wstrętu. Nie oburzają mnie poglądy,   stereotypy, fobie i natręctwa Wojciecha Roszkowskiego, oburza mnie próba skażenia tym wszystkim młodych umysłów. Tak, wstręt i obrzydzenie. Wojciech Roszkowski uprawia równie nachalną i prymitywną propagandę jak komuniści, ale tamci przed wydrukowaniem oddawali swoje teksty kompetentnym redaktorom i korektorom.

 



[1] Wojciech Roszkowski, Historia i Teraźniejszość 2, Kraków 2023, S. 343.

[2] Op. cit. s. 221.

[3] Op. cit. s. 221.

[4] Op. cit. s. 182.

[5] Op. cit. s. 49.

[6] Op. cit. s. 296.

[7] Op. cit. s. 291.

[8] Op. cit. s. 289.

[9] Op. cit.  s. 48.

[10] Op. cit. S. 310.

[11] Op. cit. s. 312.

[12] Op. cit. s. 323.

[13] Op. cit. s. 168.