Blue Flower

 

        Polska wstając z kolan  pogrąża się w jakąś otchłań. Polska dokonując dobrej zmiany przekształca się w jakichś byt budzący przestrach i zdziwienie. I taka tylko myśl, że to już było. Nieco starsi pamiętają jak napomnienia Ameryki dotyczące łamania wszelkich praw w ZSRR kwitowano niezmiennym: A u was biją Murzynów.  Podobnie reaguje dzisiaj rząd, prezydent i centralny ośrodek władzy w postaci człowieka zwanego prezesem. Ale ZSRR jest dzisiaj historią, a taki wydawał się potężny!

       Czy można coś zrobić? Trzeba wspierać KOD, przeciwko któremu rozpętywana jest fala nienawiści. Trzeba wspierać Nowoczesną, trzeba wspierać Platformę Obywatelską oraz  wszystkie ruchy i partie, które w dzieleniu Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych widzą poważne zagrożenia dla wewnętrznego bezpieczeństwa i przyszłości naszego  państwa. Trzeba wspierać wszelkie racjonalne i obywatelskie ruchy, gdyż inaczej możemy obudzić się jeśli nie w Kambodży, to w  jakimś Kirgistanie lub na Białorusi.

         Boję, gdy Antoni Macierewicz mówi  o powołaniu armii ochotników, którzy mają czegoś bronić. Chyba nie Polski, bo do jej obrony potrzebna jest mocna pozycja w świecie, sojusze i silna armia. Chłopcy od Macierewicza będą bardziej potrzebni do zastraszenia politycznych przeciwników i rozpędzenia krytykujących władzę demonstrantów. Boję się, że ta paramilitarna formacja będzie ulepszoną formą tituszków znanych nam z niedawnych wydarzeń na Ukrainie.

        W języku polityków widać wyraźne poziom złych emocji po obu stronach barykady. Jeżeli jednak zwolennikom poglądów liberalnych i proeuropejskich wypomnieć można mohery i oszołomów, to zwolennicy PIS-u swoich przeciwników nazywali już gorszym sortem Polaków, zdrajcami, ubekami,  esbekami, oderwanymi od koryta i komunistami. I dziwi tylko fakt, że mając większość sejmową i senacką, mając prezydenta i premiera, mając już obsadzone swoimi ludźmi wszystkie ważne, mniej ważne i zupełnie mało ważne funkcje przedstawiciele rządzącej partii ciągle czują się w oblężonej twierdzy. Chyba, że jest to tylko teatr, za kulisami którego próbuje się niepostrzeżenie wprowadzać zmiany mające już na wieki wieków zapewnić wszystkie ważne, mniej ważne i zupełnie mało ważne funkcje członkom obecnie rządzącej partii.

       

 

                                                                                                                              BP