Blue Flower

 

       Nie sezon ogórkowy w Polsce mamy, ale czas przedwyborczy, dlatego nie będę pisał o potworze z Loch Ness, ale o innych potworach. Największa partia opozycyjna ukrywa swoich liderów oraz  swoje ideologiczne zaślepienie i mami  udawanym  racjonalizmem i rozsądkiem. Ukryto w jakiejś otchłani tajemnej i mrocznej już nie tylko Antoniego  Macierewicza i Krystynę Pawłowicz, ale także i człowiek pociągający za sznurki nie pojawia się publicznie zbyt często. Jest to już stała taktyka, która, niestety,  okazuje się skuteczna. Partia rządząca szuka chwytów mających ukryć jej degrengoladę. I wszystko to mnie nie dziwi,  nie zaskakuje, ale zadziwia kilkumiesięczna już radość Pawła Kukiza z dwucyfrowego poparcia. Patrzę na tego kandydata do wszystkich możliwych stanowisk i mimo szczerych chęci nie mogę zobaczyć  nic więcej niż tylko twarz, oczy i mimikę, na których  swoje charakterystyczne piętno odcisnęły hektolitry wchłoniętej  whisky. 

    Mieliśmy już Stana Tymińskiego i Andrzeja Leppera, mieliśmy Krzysztofa Kononowicza, która skłonny był kandydować na każdy urząd, gdyż był absolutnie przekonany, że równie dobrze spełniłby się  jako wójt i jako  prezydent świata całego, gdyby na taki urząd ogłoszono wybory.  I właśnie to przekonanie łączy go z Pawłem Kukizem. I nie jest to ich jedyne podobieństwo, gdyż  obaj mają proste recepty na rozwiązanie wszystkich problemów otaczającego nas świata. Kononowicz całe to zło określał jako Sogomora i Gomora, Kukiz nazywa to systemem. I niewiele znaczy fakt,  że obaj posługują się różnymi językami, gdyż obaj mają bardzo podobne pojęcie o funkcjonowaniu państwa, o funkcjonowaniu społeczeństwa, o istocie demokracji, samorządności i prawa. Kononowicz napisze list do Putina i nakaże mu rozwiązanie swojego wojska, nakaże też  architektom, aby  w zimie planowali drogi, bo wiosną społeczeństwo te drogi będzie budować. I już! Na świecie będzie pokój i będziemy mieli nowe drogi. Paweł Kukiz też zapewne już wie, co należy nakazać, czego zakazać,  aby wszyscy byli piękni, młodzi i bogaci.

      Kukiz nie będzie naprawiał, reformował, ulepszał, doskonalił. On będzie rozwalał! Trzeba rozwalić system! A co to jest ten system? To przecież nie tylko mało lubiane partie polityczne, nie  tylko posłowie i senatorowie, prezydent i premier, ale także samorządy, służba zdrowia, edukacja, system emerytalny, kultura ( rozumiana szerzej niż  tworzenie arcydzieł w rodzaju Majteczki w kropeczki), to także dziesiątki innych dziedzin, o których Paweł K. pojęcia nie ma, a funkcjonowanie  których powoduje, że nie większość wyjechała z Polski  na zmywaki, ale mniejszość. I ta większość, która została wolałaby, aby naprawiać i doskonalić, nie rozwalać.

     W najnowszej historii znany wprawdzie aktora, który okazał się być dobrym prezydentem USA. Miał on jednak polityczną intuicję i wielki „system”, czyli partię, która go wybrała, zorganizowała kampanię wyborczą i wspierała w trakcie sprawowania urzędu. Aspiracje polityczne polskich komediantów kończą się zazwyczaj żałośnie a  passus Jana Pietrzaka dowiódł, że popularność na estradzie nie gwarantuje sukcesów na scenie politycznej.