„Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie” – po tak zredagowanym tytule należy oczekiwać najgorszego! I czytelnik się nie rozczarowuje, gdyż wkracza w rzeczywistość pełną figur strojących się w maski moralnych autorytetów, gdyż wkracza w rzeczywistość pełną figur strojących się w maski miłosierdzia, gdyż wkracza w rzeczywistość pełną figur wyrażających bezustannie swoje najwyższe oburzenie wobec zła współczesnego świata a jednocześnie w tym złu są one figury zanurzone po same uszy. Frederic Martel wydobywa spod tych różnorodnych i mocno przyrośniętych masek prawdziwe oblicza eminencji, ekscelencji i monsignore’ów będących często bardziej pazernymi na pieniądze, bardziej żądnymi władzy i przywilejów, bardziej próżnymi i bardziej zepsutymi od swoich owieczek, które jakoby chcą prowadzić „ku zbawieniu”. Autor „Sodomy” wielokrotnie podkreśla, że spotkał w Watykanie i w całym kościele[1] kapłanów godnych największego szacunku, ale nie oni decydują o obliczu tej najstarszej korporacji.
Frederic Martel prowadził swoje dziennikarskie śledztwo przez ponad cztery lata, w czasie których przeprowadził setki wywiadów, przestudiował tysiące stron dokumentów i przemierzył Europę, Azję, Afrykę i obie Ameryki. Pełny zbiór dokumentów i źródeł umieszczony został w Internecie na stronie www.sodoma.fr., co w zasadniczy sposób uwiarygadnia wszystkie tezy zawarte w jego książce.
„Sodoma” jest spojrzeniem przez dziennikarską lupę na pontyfikaty Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka, który wtargnął w nieformalny świat watykańskich powiązań, układów i zależności. Epicentrum tego pełnego grzechu świata tkwi w jawnym lub skrywanym homoseksualizmie watykańskich dostojników. Obecny papież próbując posprzątać po swoich poprzednikach wzbudził nieskrywaną często wrogość wielu kardynałów, arcy i nie arcy biskupów.
Wszystkie ekstrawagancje watykańskich homoseksualistów i erotomanów można byłoby złożyć na karb nieszczęsnego celibatu, zapewne też niewielu z nas byłoby zainteresowanych rozwiązłym życiem kościelnych dostojników, gdyby z taką łatwością i zajadłością nie potępiali wszystkich wokół i gdyby jednocześnie nie tolerowali i nie wspierali seksualnych przestępców i drapieżników funkcjonujących w samym kościele. W szczególny sposób oburza obdarzanie najwyższymi tytułami i honorami Hansa Groera[2], Lopeza Trujillo[3], Marciala Maciela[4] i Angelo Sodano[5] świadczące nie tylko o obojętności wobec zła absolutnego, ale także o niewyobrażalnym wyrachowaniu i cynizmie, gdyż ci właśnie „dostojnicy” albo obracali potężnymi pieniędzmi, albo potrafili szczególnie skutecznie dbać o watykańskie interesy. I nie pomagały żadne skargi, nie pomagały gorące apele! Ci szczególnie zepsuci i winni niezliczonych przestępstw osobnicy cieszyli się bezgranicznym zaufaniem i Jana Pawła II
i Benedykta XVI.
Czytanie „Sodomy” nie jest przyjemne. Przez całe dzieciństwo i młodość wielu z nas żyło w przekonaniu, że w tym niepięknym świecie są jednak ludzie godni szacunku i zaufania, ludzie, którzy oddali swoje życie służbie Bogu i bliźnim potrzebującym wsparcia. I wielu z nas wierzyło, niekoniecznie wierząc w Boga, że do seminariów lub do zakonów szły osoby o szczególnej wrażliwości. Ponadto polska opozycja polityczna w czasach słusznie minionych była silnie wspierana przez wielu kapłanów, dlatego też odkrywana na całym świecie prawda o seksualnych przestępcach, o skandalach i aferach finansowych, których bohaterami byli zwykli księża i najwyżsi dostojnicy kościoła oraz ukrywanie tego zła i uporczywe chronienie jego sprawców przez cały kościół muszą być dla nas szczególnie dotkliwym rozczarowaniem.
Frederic Martel prześwietla funkcjonowanie Watykanu, episkopatów Włoch, Hiszpanii i Francji oraz przedstawia portrety wybranych dostojników, którzy byli obdarzeni szczególnym zaufaniem przez Jana Pawła II i Benedykta XVI i którzy odcisnęli znaczące piętno na ich pontyfikatach. W trakcie zbierania materiału do swojej książki autor odkrył czternaście reguł Sodomy, które obowiązują w Watykanie i całym kościele.
Reguła pierwsza: Stan duchowny długo stanowił idealne schronienie dla młodych homoseksualistów. Homoseksualizm jest jednym z kluczy do ich powołania[6].
Reguła druga: Im bliżej sancta sanctorum, tym więcej homoseksualizmu, im wyżej w katolickiej hierarchii, tym więcej homoseksualistów[7].
Reguła trzecia: Im zapalczywiej jakiś duchowny występuje przeciw gejom, im silniejsza jest jego homofobiczna obsesja, tym większe jest prawdopodobieństwo, że jest nieszczery i że za jego zapałem coś się kryje[8].
Reguła czwarta: Im duchowny jest bardziej progejowski, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że jest gejem: im większym jest homofobem, tym bardziej prawdopodobne,, że jest homoseksualistą[9].
Reguła piąta: Plotki, oszczerstwa, porachunki, zemsta, molestowanie seksualne są w stolicy apostolskiej na porządku dziennym. Jednym z głównych motywów tych intryg jest kwestia gejowska[10].
Reguła szósta; Za większością spraw związanych z molestowaniem kryją się księża
i biskupi, którzy z obawy, że w przypadku skandalu zostanie ujawniony ich homoseksualizm, chronili sprawców tych przestępstw. Kultura tajemnicy, dzięki której milczy się o wszechobecności homoseksualizmu w Kościele, pozwala też ukrywać wykorzystywanie seksualne i ułatwiała drapieżnikom seksualnym na działanie[11].
Reguła siódma: Najbardziej progejowscy kardynałowie, biskupi i księża oraz ci, którzy nie mówią zbyt wiele na temat homoseksualizmu, zazwyczaj są heteroseksualni[12].
Reguła ósma: Prostytucja, płatna miłość łącząca w Rzymie księży z arabskimi żigolakami, to zespolenie dwóch niedoli - bezdenna frustracja seksualna księży katolickich znajduje odbicie w ograniczeniach narzucanych przez islam utrudniający młodym muzułmanom stosunki heteroseksualne poza małżeństwem[13].
Reguła dziewiąta: W Watykanie osoby homofilne na ogół przechodzą przemianę od życia w czystości do homoseksualizmu, homoseksualiści zaś nigdy nie robią kroku w tył, nie wracają do nieseksualnego upodobania do własnej płci[14].
Reguła dziesiąta: Homoseksualni księża i teologowie są znacznie bardziej skłonni narzucać celibat księżom niż ich heteroseksualni współwyznawcy. Bardzo zależy im na respektowaniu ślubu czystości, choć jest wewnętrznie sprzeczny z naturą[15].
Reguła jedenasta: Większość nuncjuszy to homoseksualiści, ale ich dyplomacja jest zasadniczo homofobiczna. Potępiają to, czym są. Co do kardynałów, biskupów czy księży, to im więcej podróżują, tym bardziej są podejrzani[16].
Reguła dwunasta: Za plotkami na temat homoseksualizmu któregoś kardynała czy duchownego często stoją zakamuflowani homoseksualiści, którzy w ten sposób atakują swoich liberalnych przeciwników. To jedno z głównych narzędzi walki używanych w Watykanie przez jednych gejów przeciwko drugim[17].
Reguła trzynasta: Nie próbuj się dowiadywać, kim są partnerzy kardynałów i biskupów; porozmawiaj z ich sekretarzami, asystentami i protegowanymi, a na podstawie ich reakcji poznasz prawdę[18].
Reguła czternasta: Jakikolwiek byłby gatunek amorów księdza, mylimy się zawsze, jeśli chodzi o liczbę osób, z którymi jest związany, komentujemy bowiem fałszywie przyjaźń jako związki miłosne, a to stanowi błąd w dodawaniu (Marcel Proust, Czas odnaleziony, Warszawa 1960 s.2), prócz tego zaś trudno nam sobie wyobrazić, że przyjaźń może być związkiem miłosnym, co z kolei stanowi błąd w odejmowaniu[19].
O papieżu Franciszku można powiedzieć, że doskonale wie, czym zarządza. Jego poprzednicy albo udawali, że nic nie widzą, albo byli ślepcami. Autor „Sodomy” przywołuje znamienne słowa obecnego papieża: Za rygoryzmem zawsze jest coś innego. Rygoryzm nie jest darem Boga. Łagodność tak, dobroć tak, życzliwość tak, przebaczenie tak, ale rygoryzm nie! Za rygoryzmem zawsze coś się ukrywa, w wielu przypadkach podwójne życie[20]. Z całą pewnością zdanie o podwójnym życiu uderzało w wielu watykańskich dostojników, którzy z niezwykłą zajadłością występowali i występują przeciwko homoseksualizmowi, przeciwko LGBT, gender i „cywilizacji śmierci”. I czyż te cztery zdania wypowiedziane przez papieża Franciszka nie pozwalają na zrozumienie agresji arcybiskupa Marka Jędraszewskiego? Czyż nie pomagają zrozumieć niezdolności wielu polskich i niepolskich hierarchów do dialogu, do tolerancji, do zrozumienia stanowiska i argumentów osób niekoniecznie podzielających ich punkt widzenia. Pierwotnie w tym miejscu napisałem: „osób niekoniecznie podzielających ich system wartości”, ale czy można nazwać systemem wartości żądzę władzy, pieniędzy i poczucie bezkarności?
Czytając „Sodomę” poznamy nie tylko rozwiązłość i hipokryzję wielu hierarchów, ale także bliskie śmieszności umiłowanie do kiczowatych, ale niezwykle drogich strojów oraz ich niewyobrażalną próżność i megalomanię. Szczególnie dziwi przepych, w jakim żyją emerytowani kardynałowie
i biskupi. Oficjalne pensje w Watykanie są proporcjonalnie niskie, jednak emerytowani dostojnicy kościoła są właścicielami wielkich willi i apartamentów w szczególnie prestiżowych i drogich dzielnicach Rzymu i innych wielkich miastach świata, poruszają się limuzynami i zatrudniają liczną służbę. To manifestowane często bogactwo każe sobie przypomnieć o nielegalnych transferach pieniędzy i kosztowności dokonywanych między innymi przez kardynała Lopeza Trujillo
i Marciala Macielo oraz o niechlubnej roli pośrednika tych transferów, jaką pełnił kardynał Stanisław Dziwisz.
Zachęcam do tej niełatwej i zaprawdę nieubogacającej lektury, ale osoby miłujące prawdę powinny znaleźć w sobie odwagę i pochylić się nad tą książką z otwartym sercem (i umysłem).
[1] Rzeczownik „kościół” piszę z uporem małą literą, wielka litera pojawia się w cytatach.
[2] Hans Groer – arcybiskup Wiednia, który skrzywdził ponad nieletnich 1000 chłopców i który przez kościół nie został pozbawiony tytułów i przywilejów.
[3] Lopez Trujillo nazwany przez autora bestią, w Kolumbii wyszukiwał księży związanych z teologią wyzwolenia i wskazywał ich grupom paramilitarnym, księża ci znikali lub byli mordowani, był także związany z kartelami narkotykowymi i lubił brutalnie bić swoich kochanków.
[4] Marcial Maciel przez ponad 50 lat bezkarnie gwałcił bezkarnie osoby nieletnie, w tym także swoich synów.
[5] Angelo Sodano, w czasie swojego pobytu w Chile jawnie przyjaźnił się z Augusto Pinochetem, który brutalnie rozprawiał się z opozycją, zorganizował dla nich obóz koncentracyjny na stadionie i jest odpowiedzialny za śmierć lub zaginięcie kilku tysięcy osób.
[6] Frederic Martel, Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie, s. 26.
[7] Op. cit., s. 28.
[8] Op. cit., s. 57.
[9] Op. cit., s. 66.
[10]Op. cit., s. 91.
[11]Op. cit., s. 128.
[12]Op. cit., s. 166.
[13]Op. cit., s. 173.
[14]Op. cit., s. 222.
[15]Op. cit., s. 232.
[16]Op. cit., s. 400.
[17]Op. cit., s. 504.
[18]Op. cit., s. 690.
[19]Op. cit., S. 692.
[20]Op. cit., S. 97.