Drukuj 

      

      Nie tylko na czas powszechnej  kwarantanny polecam lekturę trzech książek Anne Applebaum, które przybliżają, uporządkowują i dopełniają wiedzę o  najnowszej historii Europy Wschodniej. I myli się ktoś, kto uważa, że urodzona i wykształcona w USA dziennikarka niewiele może nam powiedzieć ciekawego o gułagu, o głodzie na Ukrainie lub o życiu za żelazną kurtyną. Myli się także  ktoś, kto uważa, że książki pisane dla „ignorantów” z USA i Europy Zachodniej  nie mogą być pasjonującą lekturą dla doskonale znających swoją historię Polaków, Ukraińców lub Rosjan. Nieprzypadkowo za swoje książki i liczne artykuły o naszym regionie Anne Applebaum została uhonorowana najwyższymi odznaczeniami na Ukrainie, w Estonii i na Litwie. Także i w Polsce, ale w Polsce przedpisowskiej. Polska pisowska i Rosja dorobku Anne Applebaum nie zauważa.

        Anne Applebaum, podobnie jak Norman Davies, opowiada historię najnowszą naszej części Europy w oderwaniu od stereotypów i mitów, którymi się karmimy nie rozumiejąc, że utrudniają nam one poznanie prawdy o sobie i swojej nieodległej przeszłości. W poszukiwaniu historii  może bardziej obiektywnej warto sięgnąć po „Gułag”[1], „Czerwony głód”[2] i „Za żelazną kurtyną”[3]. Wszystkie te publikacje oparte zostały na bogatych i różnorodnych  źródłach oraz są opatrzone w szczegółową bibliografię i praktyczne   indeksy. Autorka wzbogaciła także swoje książki wieloma wcześniej nigdzie nie publikowanymi zdjęciami.

       „Żelazną pięścią poprowadzimy ludzkość do szczęścia” („Gułag” s. 218) – taki napis witał przekraczających bramy jednego z tysięcy obozów, które stały się znaczącą częścią państwa sowieckiego.  Napis ten chyba najcelniej wyraża istotę państwa, które z milionów swoich obywateli uczyniło niewolników i które  „żelazną pięścią” urzeczywistniało chore ideały,  chorą ekonomię i rojenia chorego umysłu dyktatora.  Wszystko, co dotyczy tej rzeczywistości jest przerażające. Głód, ciężka praca, pozbawienie intymności, brak opieki medycznej i środków higieny oraz pozbawienie wszelkich praw  powodowało degradację wszystkiego, dzięki czemu Maksym Gorki mógł napisać, że  „Człowiek – to brzmi dumnie” ("Czełowiek - eto zwuczit gordo”). W człowieku zlagrowanym nic nie brzmiało dumnie.

      W  roku 1937 dokonano w Związku Sowieckim największej czystki, w czasie której tzw. trojki (doraźne sądy) osądziły i  skazały ponad 770 tysięcy ludzi. Z tej liczby  około 390 tysięcy rozstrzelano. Był to sposób Stalina na wyeliminowanie  jawnych, skrytych i  urojonych wrogów, którzy kryli się w armii i partii.  W tym szaleńczym poszukiwaniu i eliminowaniu wrogów Moskwa wydawała systematycznie rozkazy, w których precyzyjnie określano ilości straceń. Rozkaz z 30.07.1937 (s. 136) określał między innymi, że  w Armeńskiej SRS należy zlikwidować  500 „wrogów”, w Białoruskiej SRS – 2000,  w Gruzińskiej SRS - 2000. Rozkazy te dotyczyły wszystkich republik. Wskazaną ilość „wrogów” należało stracić bez względu na to, czy takowi rzeczywiście istnieli. Jednak te wysokie liczby potencjalnych ofiar okazywały się dla lokalnych enkawudzistów zbyt małe, gdyż kierowali oni do Moskwy pisma szczególnej treści: „Prosimy o pozwolenie rozstrzelania dodatkowych 700 osób, elementów antysowieckich” (s.137). Tak więc proceder mordowania lub kierowania do łagrów „wrogów socjalistycznej ojczyzny” był dla enkawudzistów formą rywalizacji. Tak jak stachanowcy przekraczali plany w wydobyciu węgla  tak oni przekraczali plany w mordowaniu ludzi.

       Szczególnie porażający i ilustrujący wszechobecny bałagan w państwie Stalina  przypadek wydarzył się w 1933 roku. 6114 chłopów nazywanych w dokumentach „elementem reakcyjnym” zesłano na wyspę Nazino  pozbawioną wszelkich zabudowań i warunków do życia. Tych nieszczęśników bez  jedzenia, dachu nad głową i  jakichkolwiek narzędzi pozostawiono samym sobie na trzy miesiące. W tym czasie spośród nich zmarło ponad 4 tys., pozostali przetrwali dzięki żywieniu  się ludzkim mięsem.  Ocalałych oskarżono o kanibalizm i osadzono w więzieniach (s.116).

       Zapewnianiem stałego kontyngentu więźniów zajmowała się policja polityczna, brutalności której towarzyszyła niepojęta dla nas absurdalność. W tej mrocznej rzeczywistości nie dziwiło nikogo przyznanie się dziesięcioletniego chłopca do udziału w organizacji faszystowskiej. Przesłuchanie trwało całą noc, dzięki czemu odkryto, że chłopiec ten działał przeciwko socjalistycznej ojczyźnie już od siódmego roku życia  (s. 374).

       Anne Aplebaum precyzyjnie ukazuje  cały „łańcuch pokarmowy”, którego kolejnymi etapami było wskazanie potencjalnej ofiary, oskarżenie jej o aktualnie "promowane" przez Stalina zbrodnie, skazanie po brutalnym śledztwie i zesłanie do obozu lub stracenie. Rzeczywistość łagrową poznaliśmy wcześniej między innymi dzięki twórczości Aleksandra Sołżenicyna, Warłama Szałamowa i Gustawa  Herlinga-Grudzińskiego, ale w „Gułagu” Anne Aplebaum znajdziemy  wiele cennych  spostrzeżeń i refleksji, których nie znajdziemy u innych autorów. W powszechnej świadomości funkcjonuje przekonanie, że w gułagach osadzano przede wszystkim inteligencję  i przedstawicieli mniejszości narodowych. Zdaniem Anne Applebaum znakomitą większość  osadzonych w obozach stanowili chłopi (kułacy) i robotnicy skazywani najczęściej za naruszanie „dyscypliny pracy”, ale to nie oni pisali i publikowali  wspomnienia dokumentujące codzienność za drutami. Autorami tych relacji są najczęściej ludzie wykształceni, dla których zapisanie  swoich doświadczeń nie było szczególnym problemem. To przecież nasze wyobrażenia gułagu i państwa sowieckiego  stworzyli tacy autorzy jak Józef Czapski, Wacław Grubiński, Gustaw Herling-Grudziński, Marta Obertyńska czy  Jan Kazimierz Umiastkowski. Ich relacje z tej „nieludzkiej ziemi” napisane zostały językiem zdradzającym i solidne wykształcenie i dojrzałość literacką. Jan Tomasz Gross i Irena Grudzińska- Gross opublikowali relacje „zwykłych” Polaków w tomie „W czterdziestym nas Matko na Sibir Zesłali”, w którym to jeden z przywołanych autorów w krótkiej relacji pod tytułem „Moje życie w Rosji” napisał między innymi: „ Gdy Rosjanie zajęli Polskę. To wywozili nas na Sybir. Cięszka to była chwila jak jechaliśmy w wagonie towarowym  nieogrzanym i ściśnięci. Jak przyjechaliśmy na Sybir. To rośsiedliśmy się w baraka, bez pieców, pełne pliuskw, pcheł i wszy. Pośród gęstego lasu”.  I musimy się zgodzić z autorką „Gułagu”, że nie taki język budował naszą wiedzę i nasze wyobrażenia o tej rzeczywistości.

       Lekturę książki „Za żelazną kurtyną” warto zacząć od refleksji nad liczbami przywołanymi przez autorkę.  II wojna światowa pochłonęła  1,5% mieszkańców Anglii i Francji, 6,2% Węgrów i 20 %  obywateli Polski (3 miliony Polaków i trzy miliony Żydów) (s.  43). Tuż po wojnie w jednym z powiatów w Polsce dokonano 20 morderstw i 86 rabunków (s. 49). Nie można o tych danych zapominać chcąc zrozumieć rzeczywistość pierwszego powojennego dziesięciolecia, w czasie którego rozdzielono Europę i świat na dwie strefy wpływów. Praca autorki ukazuje chronologicznie uporządkowaną historię zagarniania i zarządzania naszą częścią Europy przez  Rosję Sowiecką. Szczególnym walorem  tej publikacji jest ukazanie podobieństw i różnic w akceptowaniu lub też buntowaniu się przeciwko sowieckiej dominacji w poszczególnych „państwach socjalistycznych”. Polityka, gospodarka, policyjny terror, propaganda, opór czy też różne postawy ludzi wobec opresyjnej rzeczywistości to tylko część zagadnień, którym poświęcono osobną uwagę i które budują jasny obraz badanej rzeczywistości.

       Cóż można powiedzieć o władzy, która świadomie doprowadza swoich obywateli do śmierci głodowej (miliony ofiar)  lub do kanibalizmu (liczba przypadków zapewne wielka, ale nieokreślona)? Cóż można powiedzieć o władzy, która potrafi przekonać młodych (w większości)) obywateli, do pozbawiania swoich współbraci ostatnich racji żywności, Cóż można powiedzieć o władzy, która za ciężką pracę na własnej ziemi, za posiadanie własnej krowy i zapewnienie swojej rodzinie godziwego życia nazywa swojego obywatela kułakiem i skazuje go na wieloletni pobyt w łagrze. Jego skromny majątek ulegał najczęściej rozkradzeniu. Znalezieniu odpowiedzi na te pytania pomoże lektura „Czerwonego głodu”, którego początkowe rozdziały poświęcono na przybliżenie tzw. kwestii ukraińskiej i historii Ukrainy z pierwszych dziesięcioleci XX wieku.

        Głód na Ukrainie należy wiązać bezpośrednio z osobistą nieufnością  Stalina wobec tego narodu oraz z kolektywizacją, której skutkiem było osadzenie w łagrach lub deportowanie do odległych republik wszystkich  chłopów, którzy chcieli i potrafili uprawiać ziemię lub zajmować się hodowlą zwierząt. Po zniszczeniu kułaków na ukraińskich wsiach nie było ludzi, którzy mogli ich zastąpić. Urodzajna ukraińska ziemia w rękach kołchoźników albo stawała się ugorem, albo dawała wielokrotnie niższe plony. I jeszcze jeden szczegół. Mimo ofiar głodu idących w miliony, mimo stwierdzonych faktów kanibalizmu państwo sowieckie nie zrezygnowało z eksportu zboża na Zachód. W dzieciństwie mieszkałem w bliskim sąsiedztwie człowieka, który przed wojną pracował we Francji, w której najlepsza i najdroższa mąka pochodziła z Rosji Sowieckiej. Na każdym opakowaniu tejże mąki widniał napis informujący o ilości pudów, które dziennie  zarabiał sowiecki robotnik. W wyobraźni przeciętnego Francuza ilość ta budziła przekonanie o niewyobrażalnym dobrobycie w państwie sprawiedliwości ludowej, gdyż francuski robotnik zarabiał dziennie wielokrotnie mniej pudów tejże mąki. Tak działała sowiecka propaganda. I gdy mój sąsiad  zazdrościł sowieckim robotnikom bogactwa,  to ukraińscy chłopi albo cierpieli śmiertelny głód, albo dogorywali w łagrach.



[1] Anne Applebaum, Gułag, przeł. Jakub Urbański, przekł. rodz. 1: Małgorzata Claire Wybieralska, Warszawa: „Świat Książki” 2018.

[2] Anne Applebaum, Czerwony głód, przeł. Barbara Gadomska, Wanda Gadomska, Warszawa: Agora 2018.

[3] Anne Applebaum, Za żelazną kurtyną. Ujarzmienie Europy Wschodniej 1944-1956, przeł. Barbara Gadomska, Warszawa: „Świat Książki ”przy współpr. Agora 2018.