Drukuj 

        24 października podhalańscy samorządowcy mieli okazję poznać u źródła (?) plany dotyczące zmian w systemie emerytalnym i w tzw. polityce społecznej, które są zapowiadane przez rządzących. Jednak z tej możliwości nie skorzystali. Wprawdzie minister Rafalska stwierdziła, że od czasu kampanii wyborczej nie była w takim krzyżowym ogniu pytań, ale  jakiż to był ogień, jeżeli (według relacji TP) konfrontacyjnego tonu czy niewygodnych pytań nie było. Ani konfrontacji, ani ognia, ani żaru nawet, był  tylko siwy dym propagandy opatulający  miło i serdecznie zgromadzonych w siedzibie Euroregionu "Tatry".

         Organizatorzy tego dziwnego spotkania zadbali, aby minister Rafalska nie znalazła się  ani w krzyżowym ogniu pytań, ani w niemiłym dla siebie towarzystwie osób związanych z organizacjami i partiami opozycyjnymi wobec rządu, aby też nikt jej nie niepokoił pytaniami o koszty wprowadzanych reform, o planowane i budzące niepokój zmiany  w systemie emerytalnym, o niespełnione i w swojej istocie niespełnialne obietnice przedwyborcze.

       Tak więc minister Rafalska mogła spokojnie zająć się wyłącznie tym, co przez obecnie rządzących uznawane jest za sukces, za powód do dumy. Roztaczając przed zebranymi ucukrowaną wizję skutków swoich działań powiedziała między innymi: Właśnie tu, na Podhalu słyszałam, że wiele rodzin z 3, 4 dziećmi przyjechało na wakacje po raz pierwszy w życiu. Jednak minister każdego resortu i każdego rządu powinien się posługiwać twardymi danymi, danymi których źródłem są rzetelne badania, a których jeszcze na temat skutków działania 500+ nikt  nie przeprowadził. Ponadto  program ten zaczął działać w maju, wielu rodzinom zaczęto pieniądze z tego tytułu wypłacać z kilkumiesięcznym opóźnieniem, dlatego też wiele rodzin mogło nie zdążyć zaplanować wakacji, wiele rodzin w czasie wakacji tych pieniędzy nie widziało,  więc nie mogło za te właśnie pieniądze wakacji zorganizować.  Jeżeli minister Rafalska tylko SŁYSZAŁA, to jej wypowiedź ma taka samą wartość, jak to, że dość często się słyszy na Podhalu właśnie o ojcach przepijających pieniądze z 500+ oraz o matkach wydających te pieniążki na fryzjera, kosmetyczki i kosmetyki. Mówienie o zasłyszeniach, mówienie bez potwierdzenia w rzeczowych i uczciwych badaniach jest tylko propagandą i jeżeli całe spotkanie miało tak merytoryczny charakter, to gratuluję organizatorom i minister Rafalskiej.

       Zasadniczym błędem programu 500+  jest skierowanie go do rodzin, nie do dzieci. Bo przecież rodziny to głosujący ojcowie i głosujące matki. I dlatego nikt nie ma odwagi zapytać, ile tych pieniędzy faktycznie wykorzystuje się  dla dobra dzieci, na ich lepsze warunki życia, na opłacenie wypoczynku, zajęć pozaszkolnych lub na przezorne gromadzenie środków, które w przyszłości pomogą w czasie studiów lub ułatwią start życiowy. Skierowanie tego programu w stronę dzieci byłoby oczywiście znacznie kosztowniejsze. Czyniąc adresatem tego programu rodziny można wiele dzieci pieniędzy z 500+ pozbawić. I pozbawia się bezdusznie. Tak funkcjonujący program obnaża jego rzeczywiste intencje: nie dobro dzieci, nie troska o ich lepsze życiowe szanse i  przyszłość, ale zdobycie dużego i ślepo oddanego elektoratu. 

       Minister Rafalska nie mówiła i nie była pytana o planowane zmiany w emeryturach. I znowu to gmeranie nie ma służyć przyszłym emerytom, bo służyć im nie może, ale ma na celu stworzenie pozorów dotrzymywania przedwyborczych  obietnic. Obniżenie wieku emerytalnego wiązać się musi z radykalnym obniżeniem przyszłych świadczeń.  Należy pamiętać także o  rosnącej w Polsce (jeszcze!) długości życia, co  bardzo szybko i bardzo niekorzystnie wpływa na stosunek ilości osób pracujących do ilości osób pobierających emerytury. Wszystko to może doprowadzić do bankructwa nie tylko systemu emerytalnego, ale całego budżetu. I gdzie tu troska o przyszłość emerytów?

       Nie troszczy się więc minister Rafalska ani o dzieci, ani o ich dziadków, troszczy się, aby to co robi obecnie rządząca ekipa było dobrze propagandowo sprzedane.

       Przypominam o tym wszystkim, bo zdziwiła  mnie promienna  radość na obliczu burmistrza Watychy, który dziękował minister Rafalskiej za zaszczytne odwiedzenie Nowego Targu. Ojciec Grzegorz Watycha  mógł radośnie dziękować za pieniądze otrzymywane z tego kontrowersyjnego programu, ale burmistrz Watycha powinien być nieco bardziej wstrzemięźliwy w okazywaniu tych  euforycznych uczuć. Burmistrz Watycha powinien widzieć w  minister Rafalskiej, w  posłance  Paluch, w pośle  Siarce, w  senatorze  Hamerskim także osoby czynnie uczestniczące w destrukcji polskiego systemu prawnego, niszczące Trybunał Konstytucyjny, kompromitujące Polskę poza jej granicami. Burmistrz Watycha powinien wiedzieć, że tak radośnie gościł osoby, których działania budzą niepokój społeczny,   których działania wyprowadzają ludzi na ulice. Burmistrz Watycha, samorządowiec,  było nie było, powinien też wiedzieć, że rządząca ekipa zamierzy się także i na samorządy, bo nie może być tak, aby coś pozostało poza kontrolą rządzącej partii.

 

        

 

Nowotarscy włodarze w roli wręczarek (zdjęcie: www.tygodnikpodlanski.pl 25.10.2016)

       Tekst powstał na podstawie relacji zamieszonych w lokalnych mediach oraz na podstawie rozmowy z uczestnikiem tego kuriozalnego spotkania, który pragnie zachować anonimowość.