Na ulicy Zielonej w Nowym Targu ustawiono pojemniki na szkło i tworzywa sztuczne, które miały ułatwić okolicznym mieszkańcom segregację śmieci. Ustawiono je z myślą o tych mieszkańcach okolicznych ulic (Zielona, Lubertowicza, Gorczańska i Kokoszków), którzy, kierowani oszczędnością, mają na swoich posesjach wyłącznie pojemnik na odpady zmieszane (można mieć trzy samochody i jeden pojemnik na śmieci!). I stało się! Przed każdą niedzielą (mieszczanie sprzątają swoje mieszkania przed dniem świętym) pojemniki na szkło i tworzywa zamieniają się w składowisko worów wypełnionych wszelkiego rodzaju odpadami. Obok pojemników był już stary telewizor, były stare rynny i połamane meble! Sobotnie sprzątanie przestrzeni prywatnej kończy się zaśmiecaniem przestrzeni publicznej! Nie ma w języku polskim słów wystarczająco obelżywych (CK dezerterzy), aby trafnie nazwać sprawców tego procederu!
Gdy jeszcze burmistrzem naszego miasta nie był osobnik biegający po mieście w papierowej koronie, w wielu miejscach (chodniki, bulwary, park) umieszczono pojemniki na psie odchody opatrzone w stosowną instrukcję obsługi. W krótkim czasie stały się one wykorzystywane przez okolicznych mieszkańców do pozbywania się z domów wszystkiego, co można było do tego pojemnika wepchnąć lub też co można było obok niego ustawić! Nikt, albo prawie nikt nie wykorzystywał ich we właściwym celu!
Chodzimy dumnie z podniesionymi głowami, niektórzy nawet z głowami nakrytymi papierowymi koronami, mówimy o honorze, godności i narodowej dumie, obrażamy się i oburzamy na wszystkich wątpiących w naszą wspaniałość i nie dostrzegamy w tym patosie, w tym uniesieniu i wzmożeniu zapuszczonej i odstraszającej przestrzeni publicznej.
Plucie na chodnik, wyrzucanie petów pod nogi, pozostawianie psich odchodów na trawnikach nas nie porusza, nie razi, nie wywołuje odruchów wymiotnych. Czysto to powinniśmy mieć w domu (?). We własnym mieszkaniu nie pozwolimy nikomu napluć na podłogę, psu nie pozwolimy się wypróżnić na dywan i nie zadepczemy peta na parkiecie.
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że zgodnie z obowiązującymi w Europie normami w Nowym Targu alarm smogowy powinien trwać przez sześćdziesiąt dni! W Krakowie przez dni czterdzieści, w innych miastach naszego województwa około jednego miesiąca! I co? I nic! Żadnej reakcji Urzędu Miasta na po raz kolejny pojawiające w mediach ogólnopolskich informacje o tragicznym zatruciu powietrza w Nowym Targu. Pan burmistrz Watycha "Gazety Wyborczej" zapewne nie czyta, bo wiadomo jaka! Nie czyta też zapewne i innych gazet, nie ogląda nieprawomyślnych stacji telewizyjnych, które kłamią i walczą z polskością pisząc o smogu i innych wymyślonych na wstrętnym Zachodzie straszakach. Za chwilę będzie wiosna, wyborcy burmistrza Watychy przestaną pchać do pieca wszystko, co się w nim zmieści i będzie można odtrąbić kolejny sukces w walce z potworem! I ubrać papierową koronę zwycięzcy!
Burmistrz Fryźlewicz stawiając pojemniki na psie odchody w miejscach publicznych i opatrując je stosownymi instrukcjami wyrażał w ten między innymi potrzebę edukowania mieszkańców Nowego Targu, uświadamiał potrzebę wspólnej troski o przestrzeń publiczną. Obecny burmistrz zdaje się nie rozumieć, że w Nowym Targu mieszkają nie tylko bacowie, którym nie zakazuje się wypasu owiec na terenach rekreacyjnych (ścieżki rowerowe i nadrzeczne bulwary). Burmistrz Watycha uczestnicząc we mszach, jasełkach, procesjach, balach i rautach nie musi dostrzegać wyłażącego zewsząd brudu, ale jest za niego odpowiedzialny! Ma do tego odpowiednie służby i odpowiada nie tylko za całowanie w rękę posłanki Paluch, ale za brud i smog, który skutecznie truje nas wszystkich!