Drukuj 

     Akceptowanie myślistwa w wielu kręgach jest dzisiaj postrzegane  gorzej od publicznego puszczania wiatrów a fakt bycia myśliwym kompromituje i wyklucza. Jednak strzelanie do bezbronnych zwierząt jest gloryfikowane przez wielu posłów, księży i nawet  ministra środowiska, co jest tak absurdalne jak zachęcanie przez lekarza  do palenie papierosów, picia dużych ilości alkoholu i odżywiania się w fast foodach. Jeżeli jednak tak liczne i  dostojne osoby w myślistwie widzą samo dobro, to i burmistrz Watycha nic innego zobaczyć nie może. 

        W połowie lutego wokół Nowego Targu przez dwa dni strzelano do zwierząt i to ociekające krwią zdarzenie nazwano Powiatowym Polowaniem na Drapieżniki. Zamordowane lisy i kuny ułożono w rzędach, aby myśliwi i ich goście mogli podziwiać efekt ciężkiej pracy dziarskich, męskich i nieustraszonych strzelców. I to właśnie przerażające wydarzenie zaszczycił swoją urzędową osobą  i swoim burmistrzowskim majestatem Pan Grzegorz Watycha.

      Panowie zrzeszeni w związku łowieckim  powtarzają mity i półprawdy o utrzymywaniu równowagi w przyrodzie oraz  likwidowaniu osobników chorych lub niebezpiecznych. Tak się jednak składa, że myśliwi strzegą równowagę tylko tych gatunków, których mięso jest jadalne i których skóry, futra lub  poroże  mają swoją cenę.  Tak się też składa, że w  barwnych opowieściach panów myśliwych nie ma miejsca na zwierzęta okaleczone w czasie polowań, nie ma miejsca na zwierzęta atakowane i zagryzane przez psy myśliwskie, nie ma miejsca na  tzw. nęciska (za pomocą karmy wabi się zwierzęta, aby je łatwo zabić). W opowieściach panów myśliwych zwierzęta nie czują bólu ani  strachu i są istotami stworzonymi tylko po to, aby się za nimi uganiać, aby ich zastrzelenie wyzwalało adrenalinę. Dobrze też, aby przyniosło i jakieś  wymierne korzyści.

       O tym jak bardzo passe jest dzisiaj myślistwo można przeczytać w wielu publikacjach prasowych, można obejrzeć najnowszy film Agnieszki Holland („Pokot”), który odczytywany bywa między innymi jako protest przeciwko bezsensownemu zabijaniu zwierząt.  Ale telewizja publiczna Agnieszki Holland nie lubi, dlatego o jej nagradzanym i głośnym filmie nie wspomina. To skąd ma wiedzieć burmistrz Watycha,  że strzelanie do zwierzątek jest be?  Jak w telewizji powiedzieli, że minister Rafalska rozdaje po 500 złotych na dziecko, to ją  burmistrz Watycha ugościł w Nowym Targu z honorami. Ale  nie powiedzieli panu burmistrzowi, że ta pani pozbawia pieniędzy stowarzyszenia niosące pomoc kobietom i dzieciom doświadczającym przemocy, że ta pani jest zdeklarowanym wrogiem Konwencji Antyprzemocowej. To też tak jak z tym lekarzem, który w trosce o nasze zdrowie zachęca do palenia, picia i objadania się śmieciowym żarciem.

       Oburza mnie, że obok burmistrza Watychy (co rozumiem) pokot podziwiał nowotarski ksiądz (czego nie rozumiem), któremu przypominam postać świętego Franciszka. Oburza mnie, że uczestniczyły w tym wydarzeniu dzieci. Oburzają mnie komentarze  zamieszczone na stronie „Tygodnika Podhalańskiego” pod relacją z tego horrendum. Dziennikarze opatrzyli zdjęcia ostrzeżeniem o ich drastyczności, co sprowokowało wielu internetowych mędrców do ironizowania a nawet oburzenia, bo w widoku kilkudziesięciu martwych zwierząt nie ma przecież nic drastycznego! To tyle o wrażliwości i jej braku u niektórych.