Drukuj 

 

        26 lutego obejrzałem Wrogu ludu Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Data jest dość istotna,  gdyż wielu niechętnych tej sztuce krytyków przepowiadało jej szybkie zniknięcie z afisza. Jednak nie  tylko nie zniknęła z afisza, ale od początku sezonu  cieszy się stale rosnącym zainteresowaniem.

        Małe, uzdrowiskowe miasteczko gdzieś w południowej Norwegii końca wieku XIX okazuje się też być i współczesną Warszawą, Wąchockiem i Nowym Jorkiem, bo we wszystkich tych miejscach spotkać można burmistrza Petera Stockmanna, który utrzymanie władzy widzi tylko w schlebianiu większości i bronieniu interesów tych, którzy są ludźmi interesów. Nie w każdym mieście można znaleźć, niestety, doktora Tomasa Stockmanna, który wbrew jakimkolwiek interesom chce bronić prawdy i zdrowia wszystkich, nawet najmniej znaczących person Warszawy, Wąchocka i Nowego Jorku ( o Nowym Targu napiszę w innym tekście).

        Dzieła wybitne swoją nieśmiertelność zawdzięczają między innymi uniwersalności przesłania lub też niezmienności natury ludzkiej. Ibsen odsłaniając siedem dziesięcioleci temu bezduszne mechanizmy funkcjonowania  ludzkich zbiorowisk obnażył prawdę, która w niczym nie straciła na swojej aktualności.  Najbardziej żywotnym przesłaniem są słowa burmistrza Petera Stockmanna:  „Ludzie najlepiej czują się ze starymi, dobrymi ideami, które już sobie przyswoili”, co znaczy, że jeżeli ja byłem lany przez ojca i wyszedłem na ludzi, to znaczy, że powinienem lać swoje dziecko, aby i ono na ludzi wyszło. Jeżeli ja byłem lany w szkole, to mogę pozwalać, aby moje dziecię w szkole lane było, aby i ono na ludzi wyszło. Jeżeli ja musiałem w rękę ojca całować, co jest złego w tym, aby i mnie mój syn w rękę całował? I pytanie ostatnie: jeżeli przodek mój skakał po drzewach, to co jest złego w tym, aby i moje dzieci po drzewach skakały?

       Badania doktora Tomasa Stockmanna ujawniające nieprawidłowe położenie wodociągu i regularne zatruwanie wody uzdrowiska mają potencjał rewolucyjny, gdyż godzą w interesy władz miasta i w interesy jego najszacowniejszych obywateli. W sztuce Ibsena problemem jest skażona woda, w naszej rzeczywistości takim samym problemem jest zatrute powietrze i identyczne zachowania władz lokalnych, mniej lokalnych i centralnych. Musimy oddychać zatrutym powietrzem, gdyż górnicy są elektoratem, którego nie można zlekceważyć! Nie można też narażać się palącym w piecach nawet najbardziej toksyczne śmieci, gdyż i oni są naszymi wyborcami! 

        Jednak najbardziej szczególnym elementem tego świetnego widowiska jest kończący je monolog doktora Stockmanna ( znany i wspominany z utęsknieniem w Nowym Targu Juliusz Chrząstowski). Jego refleksje o krakowskim smogu, uchodźcach i polskim chamie stają się pełnym niepokoju dialogiem z widzami o naszą najbliższą przyszłość, o to, czy ten cham zawłaszczy wszystkie możliwe posady i funkcje, o to, czy ten cham zawłaszczy sobie całą narrację o najważniejszych dla nas sprawach i wartościach?   

        Drodzy mieszkańcy Nowego Targu! Jedźcie do Krakowa na Wroga ludu, aby zobaczyć  świetną kreację zaprzyjaźnionego z Nowym Targiem Juliusza Chrząstowskiego, aby zobaczyć spektakl przygotowany przez nielubianego przez obecną władzę Jana Klatę, aby obejrzeć spektakl w teatrze krytykowanym przez samego Faraona, który w młodości donosił na ubecję, bo był zachłysnął się komunizmem, aby  zobaczyć w teatrze spektakl, który nie został jeszcze  ocenzurowany  przez ministra kultury i jego urzędników (czytaj: cenzorów).

        Odnosząc się do współczesnych realiów, czyli do niespotykanie plugawego języka rządzących, do retoryki posłanki Pawłowicz i do agresywnej propagandy publicznych mediów Juliusz Chrząstowski przeczytał wiersz Natana Tenenbauma  Modlitwa o wschodzie słońca. Myślę, że warto ten wiersz przypominać sobie codziennie:  

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,

Przed mocą Twoją się ukorzę.

Ale chroń mnie Panie od pogardy,

Przed nienawiścią strzeż mnie Boże.

Wszak Tyś jest Niezmierzone Dobro

którego nie wyrażą słowa

Więc mnie od nienawiści obroń

i od pogardy mnie zachowaj.

Co postanowisz niech się ziści.

Niechaj się wola Twoja stanie

ale zbaw mnie, od nienawiści,

Ocal mnie od pogardy, Panie.

 

     Nie mogę się powstrzymać, aby nie powiedzieć: ostatnie wybory dowiodły, że największym wrogiem ludu jest sam lud, kierujący się w akcie wyborczym wszystkim, tylko nie rozsądkiem, troską o dobro wspólne i bezpieczną przyszłość. Mam wrażenie, że bardzo wielu wyborców wierzyło, że PiS spowoduje, że niewierni mężowie staną się wzorami wierności, że zmarnowane dotąd życie stanie się pasmem sukcesów i zwycięstw, że nagle przeniosą się ze swoich małych i skromnych mieszkań do rezydencji i apartamentów znanych im tylko z telewizyjnych seriali.