Drukuj 

     

       Historia i teraźniejszość Wojciecha Roszkowskiego jest z pewnością koszmarnym tekstem, ale trzeba tę publikację przestudiować, gdyż ujawnia ona postrzeganie współczesnej rzeczywistości przez polską prawicę. Ksenofobia, wrogość wobec innych kultur i stylów życia oraz narzucanie porządku społecznego, który można zamknąć w jednym, przerażającym  sloganie: Jeden naród, jeden kościół, jeden wódz, są tej prawicy cechami dystynktywnymi.    I jakkolwiek nikt jeszcze nie nawołuje do zamykania w obozach koncentracyjnych działaczy opozycyjnych, nikt jeszcze nie  wzywa do izolowania osób nielubianych przez ministra Czarnka,  to  jednak upowszechnienie książki Roszkowskiego może przygotować grunt pod takie rozwiązania.

       Wprowadzając do szkoły nowy przedmiot nauczania  Ministerstwo Edukacji i Nauki opublikowało stosowne wyjaśnienie, w którym stwierdzono między innymi, że: Świadomość historyczna oraz umiejętności kształtowane i rozwijane na lekcjach historii umożliwiają młodym ludziom dostrzeganie związków między współczesnością a przeszłością, kształtowanie postaw patriotycznych, krytyczne
i racjonalne ocenianie wydarzeń, jak również kształtowanie postawy tolerancji i szacunku wobec dorobku cywilizacyjnego innych kultur lub narodów[1]
. 

       Lektura Historii i teraźniejszości zmusza do postawienia jej autorowi kilku pytań;

-  jakiego rodzaju patriotyzm ma kształtować ten nowy przedmiot i nowy  podręcznik,

- w jaki sposób ciągłe odwoływanie się do religii ma uczyć racjonalnego oceniania wydarzeń,

- czy drogą do kształtowania postawy tolerancji i szacunku wobec dorobku cywilizacyjnego innych kultur i narodów jest  ich  wyszydzanie i oskarżanie o wszelkiego rodzaju zło?

      Wojciech Roszkowski w Historię  i teraźniejszość wpisał nie tylko swoją "nabożność", ale także wrogość i pogardę do całego Zachodu zalewającego Polskę zepsuciem. Szczególnie groźne są w jego rozumieniu Unia Europejska i Niemcy, którzy ciągle jeszcze nie rozliczyli się ze zbrodni wojennych: Mogliby w tej sprawie wiele uczynić Niemcy, gdyby chcieli przedstawić prawdę o sobie tamtych lat, ale wybrali inną politykę: skrywania i pomniejszania swoich win. Polacy nie chcą pomsty, ale mają prawo żądać zadośćuczynienia oraz prezentowania prawdy historycznej zamiast historycznego matactwa (s.17). Ponadto: W sensie prawnym państwo polskie (...) nie otrzymało  więc bezpośrednio od Niemiec żadnej rekompensaty za straszliwe zniszczenia (...). Dopiero teraz trwają w Polsce skomplikowane  badania nad rozmiarami należnej Polsce rekompensaty za te straty, co spotyka się z gwałtownymi protestami niektórych środowisk (s. 136). I tak oto w podręczniku szkolnym została wyrażona wprost doraźna polityka PiS-u. Wykorzystywanie tematu rozliczeń pojawia się w momencie, gdy rządząca partia  musi odwrócić uwagę Polaków od galopującej inflacji, od nepotyzmu, od nieudolności państwa, które nie radzi sobie z podstawowymi problemami. I nie jest chyba przypadkiem, że narracja PiS-u jest kontynuacją narracji Władysława Gomułki, który z antyniemieckiej retoryki uczynił główne narzędzie pozyskiwania opinii publicznej. Zgodnie z tą retoryką redagowano ówczesne szkolne podręczniki, w których Caryca Katarzyna II była Niemką czystej krwi, Francja prowadziła wojnę  z najważniejszym wrogiem narodu polskiego, załogi grodów niemieckich składały się  ze złoczyńców i zbójów. Niemieccy panowie byli butni i chciwi, woleli żyć z grabieży, niż dorabiać się usilną pracą bogactwa we własnym kraju. Uczeń miał z tego zapewne wyciągnąć logiczny wniosek, że niemiecki dorobek cywilizacyjny pochodził ... z grabieży i że to nie Niemcy, lecz Polacy słynęli z pracowitości. I już wiemy z jakich podręczników profesor Wojciech Roszkowski uczył się był historii. 

     Autor Historii i teraźniejszości dowodzi, że do prawdy o wojnie i do sprawiedliwych rozliczeń z Niemcami dążą jedynie Polacy pod rządami PiS-u, gdyż: Zachód potrzebował bogatego niemieckiego rynku, więc postanowił zapomnieć o przyczynach wybuchu wojny światowej (s. 197). Ponadto już: W Poczdamie  zdecydowano, że przedstawiciele wielkiej piątki – USA, Wielkiej   Brytanii, Francji, ZSRS i Chin – spotkają się wkrótce w celu przedyskutowania warunków pokoju światowego. Od razu okazało się, że sprawa pokoju z Niemcami będzie najtrudniejsza i w praktyce nie rozwiązano tego problemu nigdy. Z wielką korzyścią oczywiście dla sprawców wojny (s.46).  Tak skonstruowane zdanie insynuuje, że Niemcy ciągle zagrażają pokojowi światowemu. Roszkowski insynuuje także, że realizują oni plan zdobycia władzy w UE, gdyż:   W oczywisty sposób na hegemona w tej walce wysuwają się Niemcy, posiadają najsilniejszą gospodarkę oraz długą tradycję podporządkowywania sobie innych państw albo ich anektowania (s. 60).  Niemcy nie tylko zagrażają naszej suwerenności i  naszej gospodarce, ale także  są głównym ośrodkiem ataku ideologicznego na Polskę: Pod wpływem powojennych myślicieli
i publikacji zachodnich, w tym głównie niemieckich, nacjonalizm nabrał w języku polskim cech tylko negatywnych (dopiero ostatnio to się trochę zmienia
(s. 201). Ten ideologiczny atak dokonuje się także przez cenzurę, która manipuluje prawdą:   Bez różnicy, czy jest to komitet centralny partii komunistycznej, czy właściciel niemieckiego koncerzu Springer, czy Mark Zuckenberg (s.201).

       Niemcom i całej zachodniej Europie ufać nie można, gdyż: Pierwszym przewodniczącym Komisji (Europejskiej) został Niemiec Walter Hallstein, co symboliczne – były nazista (s. 220). Dla historyka Roszkowskiego fakt, że Hallstein w 1942 roku, wbrew swojej woli, wcielony został do armii, a w 1944 trafił do alianckiej niewoli, nic nie znaczy. Nic też nie znaczy, że był on inicjatorem struktur unijnych oraz twórcą  głównych nurtów politycznych współczesnej Unii Europejskiej. Jego doktryna (doktryna Hallsteina) zakładała nieuznawanie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz Niemieckiej Republiki Demokratycznej, co   było formą wspierania Polaków i wschodnich Niemców w ich walce z komunizmem.  Był  Hallstein Niemcem, był więc nazistą! Nie może w związku z taką logiką dziwić obarczanie Niemców winą za tragicznie zatrucie Odry, gdyż właśnie oni zarządzali tą rzeką w XIX wieku!  Ministra Moskwa zdeklasowała już chyba komunistycznych propagandzistów, którzy wmawiali Polakom, że stonkę ziemniaczaną zrzucali nad Polską imperialiści.   

         Niemcy nie są jedynym współczesnym  zagrożeniem, gdyż  głównymi celami Unii Europejskiej jest pozbawienie Polaków tożsamości narodowej, pozbawienie Polski suwerenności politycznej
i gospodarczej oraz  zaprowadzenie w Polsce ateizmu. Wojciech Roszkowski nawet wie, jak te cele będą realizowane: Przekształcenie tych 27 państw w jeden organizm może nastąpić tylko pod wpływem siły. Chodzi głównie o siłę gospodarczą, finansową i polityczną, ale trzeba się liczyć także z koniecznością użycia sił policyjnych  lub nawet militarnych (s. 60).  Przede wszystkim jednak wstrętna UE rozprawi się bezwzględnie z religią: Różne też są religie (w UE), co usiłuje się już niwelować poprzez lansowanie ateizmu i wcielanie go w życie nawet metodami urzędowo-administracyjnymi (s. 60). Obrona godności każdego człowieka, która jest podstawową wartością UE,  nazwana została  lansowaniem ateizmu! Dla autora inkryminowanego tekstu tolerancja kończy wraz z przyznaniem wszelkich praw jednej religii i jednemu kościołowi. Przyznawanie równych praw innym religiom 
i niewierzącym jest równoznaczne z lansowaniem ateizmu i   komunizmu. A przecież: Jedność „chrześcijańskiej” Europy wspierał też papież Pius XII, nie przypuszczał jednak na pewno, że znajdą się za niespełna pół wieku tacy, którzy postanowią zintegrować Europę na bazie ideologii lewicowych z odrzuceniem Boga (s. 100). Bronił tenże Pius XII chrześcijańskiej Europy, bronił jej przed ateistami, komunistami i przed niedowiarkami. Faszyzmu i jego zbrodni jednak nie dostrzegał. Nie warta jest też dostrzeżenia nędza życia codziennego w demoludach, gdyż: Państwa zachodnie przeżywały w latach pięćdziesiątych XX w. okres szybkiego wzrostu, jednak  towarzyszył temu kryzys tożsamości (s. 223). Dziękujmy więc komunistom za głodowe pensje, za kolejki po podstawowe artykuły, za cywilizacyjne zacofanie, gdyż dzięki temu zachowaliśmy naszą tożsamość!

     Tekst Wojciecha Roszkowskiego nie jest z pewnością podręcznikiem, nie jest felietonem i nie jest esejem, jak próbowali go określić niektórzy recenzenci. Nagromadzenie w nim insynuacji i treści mających budzić nieufność i wrogość wobec religii, filozofii i stylów życia negowanych przez autora, pozwala nazwać go  jedynie propagandowym gniotem i próbą prymitywnej indoktrynacji.

          P.s. Lektura Historii i teraźniejszości jest też przykrym świadectwem poważnych problemów autora z poprawną  polszczyzną! A nie wypada, nie wypada zarówno profesorowi jak i ultrapatriocie! Tym aspektem tego czegoś być może jeszcze się zajmę.



[1]/www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/historia-i-terazniejszosc-zamiast-wiedzy-o-spoleczenstwie-w-zakresie-podstawowym---nowy-przedmiot-w-szkolach-ponadpodstawowych-od-1-wrzesnia-2022-r

[2] https://www.newsweek.pl/historia/szczucie-na-niemcow-czyli-jak-towarzysz-gomulka-walczyl-z-krzyzakami/92czfcy

[3] J. w.