Drukuj 

       Z lekcji wychowania obywatelskiego nie pamiętam zgłębiania istoty obywatelstwa, nie pamiętam wnikania w sens obywatelskich praw i obowiązków, pamiętam natomiast, że towarzysz Gierek kandydował do sejmu z  Sosnowca. Był to chyba rok 1976. Pamiętam również centralną ścianę pracowni historycznej zapełnioną zdjęciami i plakatami dokumentującymi szlak bojowy armii Berlinga i polsko-radzieckie braterstwo broni. Na ścianie za piecem kaflowym upchnięte były portrety królów Polski Jana Matejki. Na studiach  cały semestr filozofii był poświęcony  historii marksizmu. Tyle samo czasu w planie studiów przeznaczno  na poznanie historii filozofii od Talesa i jońskich filozofów przyrody do egzystencjalistów. Tak najkrócej mogę ująć formy indoktrynacji funkcjonujące na wszystkich poziomach edukacji. Jednak ta nachalność w narzucaniu wiadomej ideologii nie uczyniła ze mnie  gorliwego  komunisty  i nie wzbudziła  podziwu dla bohaterskich czekistów.

         Rok 1989 miał uwolnić polską oświatę od indoktrynacji. Niestety. Wprowadzenie religii do szkół było pierwszym krokiem zapowiadającym jej powrót. Drugim krokiem była śmierć Jana Pawła II, po której w szkołach całej Polski odbywały się liczne konkursy  plastyczne, recytatorskie  i literackie poświęcone jego osobie, a szkolne korytarze i sale lekcyjne zapełniły się  papieskimi wizerunkami. Trzeci krok dokonuje się obecnie i jest nim  wkraczanie do szkół tzw. polityki historycznej i narzucanie określonego  modelu wychowawczego.

        Do tych smutnych refleksji  skłonił mnie krótki pobyt w sali lekcyjnej pewnej nowotarskiej szkoły.

Oto komplet książek z półki nauczyciela-wychowawcy:

 

                                               

      Jeżeli w świeckiej (jeszcze) szkole są to jedyne pomoce, którymi posługuje się nauczyciel w pracy wychowawczej, to uchylę się od komentarza. W sali tej  prowadzone są  także lekcje historii a jej gospodarz utożsamia się z polityką historyczną, na co jednoznacznie wskazują rozwieszone na ścianach hasła, symbole i zbiór zeszytów historycznych wydawanych przez skrajnie prawicowe pismo "W Sieci".

 

                                    

                                                                 

       Nie będę się zagłębiał w poziom pedagogicznych kompetencji ani w motywacje nauczycieli posługujących się zilustrowanymi pomocami, powiem tylko, że nachalna propaganda komunistyczna  w szkołach przyniosła efekt zupełnie przeciwny od oczekiwanego.