Drukuj 

     Minęło już 25 lat od pierwszych demokratycznych wyborów zamykających funkcjonowanie PRL-u, którego istotą w sferze społecznej był podział  na My i Wy. MY –  kontrolowane, sterowane, terroryzowane i manipulowane społeczeństwo  oraz  ONI - władza skupiona w rękach partii i wspierana przez liczne, jawne i tajne służby. Rok 1989 rozpoczął nową społeczną rzeczywistość. Aby zrozumieć wagę i rangę owych  przemian, warto sięgnąć do eseju Homo sovieticus księdza profesora Józefa Tischnera opublikowanego na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Esej ten nie tylko definiuje istotę systemu komunistycznego i obnaża jego destrukcyjny wpływ na  psychikę jednostki, ale także pomaga zrozumieć pewne postawy ciągle jeszcze obecne w naszym życiu. Można na użytek tego tekstu stwierdzić, że miarą społecznej ewolucji ostatniego ćwierćwiecza jest przemiana społeczeństwa zdominowanego przez jednostki typu homo sovieticus w społeczeństwo obywatelskie.

      Homo sovieticus w ujęciu księdza Tischnera to człowiek będący produktem komunizmu, który jest z jednej strony zniewolonym wytworem systemu, z drugiej natomiast, jego klientem, uzależnionym przez pracę i który w fasadowy sposób uczestniczy we władzy. Człowiek ten jest w istocie niewolnikiem  zadowolonym ze swego losu.  W nowej rzeczywistości homo sovieticus wszystkiego oczekuje i domaga się od państwa, gdyż nie chce i nie umie swego losu wziąć we własne ręce. Jest to w pewnym sensie sierota po dawnym ustroju, w którym  władza dawała pracę, organizowała czas wolny i określała wszystkie zasady. Wystarczyło się jedynie dostosować, aby żyć w błogim spokoju. Przeciwieństwem takiego „ładu społecznego” jest społeczeństwo obywatelskie definiowane przez  profesora Larry’ego Diamonda z Uniwersytetu Stanforda  następująco: We wzorcowym społeczeństwie obywatelskim występuje obfitość kapitału społecznego, czyli zaufania, zasad postępowania i woli współpracy. W społeczeństwie obywatelskim ludzie sobie ufają i zrzeszają się w celu realizacji zbiorowych celów. Mogą się różnić poglądami i przekonaniami, ale szanują się nawzajem i są tolerancyjni wobec odmienności.

Polska rzeczywistość pokazuje, że od dwudziestu pięciu lat kroczymy drogą od homo sovieticus do społeczeństwa obywatelskiego i nie jest łatwo określić, w którym miejscu tej drogi jesteśmy.

         O tym, że  w ostatnich latach pokonaliśmy na tej ważnej drodze sporą odległość świadczy w dużym stopniu Uniwersytet Trzeciego Wieku w Nowym Targu. Gdy jesienią 2007 dowiedziałem się o jego tworzeniu, byłem przekonany, że uda się organizatorom zgromadzić kilkanaście osób, które będą chciały wspólnie i ciekawie spędzać czas wolny. Chcąc wesprzeć  te działania, zaproponowałem wygłoszenie  wykładów o literaturze. Spodziewałem się na pierwszym moim spotkaniu kilkunastu słuchaczy,  miałem  przyjemność mówienia  do prawie pięćdziesięciu. Od tego momentu, przyglądając się  funkcjonowaniu UTW w Nowym Targu, ciągle trwam w zadziwieniu. Wydawało mi się, że taka forma działalności powinna rozwijać się spokojnie, powinna ewoluować, że powinna oswajać ze swoją obecnością otaczającą rzeczywistość. Ale w bardzo krótkim czasie od moich  skromnych występów, które miały miejsce w dość kameralnej sali  Miejskiego Ośrodka Kultury, słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Nowym Targu zaczęli być zapraszani do nowoczesnej auli PPWSZ na wykłady wybitnych specjalistów z wielu dziedzin nauki. Równie szybko proponowane przez UTW formy działalności uległy urozmaiceniu i pomnożeniu. Na początku, o ile dobrze pamiętam, były języki obce, zajęcia komputerowe i wykłady, dzisiaj są to także kursy i warsztaty z wielu różnych dziedzin, są działania związane z aktywnością ruchową, są  regularne wycieczki różnego typu,  ogniska, wspólne zabawy i przedsięwzięcia artystyczne. Całą działalność UTW w Nowym Targu można śledzić na stronie www.utw.nowytarg.pl., która także zadziwia swoją dynamiką i świeżością. Nie będzie więc przesadne stwierdzenie, że Uniwersytet Trzeciego Wieku nie powstał i nie pojawił się, ale wtargnął do Nowego Targu i nadał w nim  robi sporo pozytywnego zamieszania.

      A co było na początku? Była chyba świadomość, że trzeba zmieniać miejsce seniorów we współczesnym społeczeństwie, że senior  nie musi znaczyć biedny i samotny, że nie wolno pozwolić na spychanie go poza margines  życia.  Dlatego w roku 2013 działało w Polsce 450 Uniwersytetów Trzeciego Wieku, do których uczęszczało około 150 tys. ludzi.  Pośród sześciu milionów seniorów to awangarda, to elita, która zmienia sposób postrzegania  ludzi starszych przez otoczenie.

     A co było na początku? Z pewnością nie było  narzekań w mediach, że władza nie robi nic dla seniorów, że nie organizuje im tego i owego. Było natomiast wykonanie konkretnej, dużej pracy. Od pomysłu do powołania UTW trzeba było pokonać wiele barier, trzeba było zapoznać się z obowiązującymi przepisami, trzeba było powołać pewne formalne byty, trzeba było dokonać czynności prawnych, należało stworzyć wiele dokumentów, działania te wymagały oczywiście poświęcenia sporej ilości czasu oraz poniesienia kosztów,  czego nie dałoby się dokonać bez pasji i determinacji. Dopiero po powołaniu stowarzyszenia, po zorganizowaniu pierwszych wykładów i zajęć jego twórcy zaczęli oczekiwać wsparcia od lokalnych samorządów.

     A co było na początku? Na początku była Pani Maria Kopytek, duch sprawczy i motor wszystkich działań UTW, któremu poświęca cały swój czas i energię. To za jej sprawą tyle się dzieje w samym stowarzyszeniu i wokół niego. To dzięki jej wizji i uporowi kierowany przez nią Uniwersytet Trzeciego Wieku stał się w krótkim czasie bardzo ważnym i rozpoznawalnym elementem na społecznej  i kulturalnej mapie Podhala. Zarówno Pani Prezes, jak i całemu Zarządowi UTW udało się nie tylko stworzyć ważną instytucję, nie tylko natchnąć ją żywotnym duchem, ale także utrzymać niezwykłą dynamikę jej rozwoju. Takich recenzji oczekują od audytorów prezesi największych korporacji ( modnie jest powiedzieć: korpo ), ale oni takie wyniki osiągają, zmuszając do pracy po czternaście godzin na dobę i wyrzucając tych, którzy już się wypalili i nie nadążają. W UTW nie grozi nikomu wypalenie i wyrzucenie poza margines życia. UTW właśnie broni przed tym marginesem, przed spędzaniem czasu w towarzystwie telewizora i własnych myśli.

     Jeżeli spojrzymy na działalność UTW w Nowym Targu ze społecznego punktu widzenia,  zobaczymy ważny podmiot  oraz  partnera dla samorządów lokalnych, które są w różny sposób zobligowane do działań na rzecz seniorów. Dzięki niemu  samorządy nie ograniczają się jedynie do honorowania stulatków i wręczania medali za długoletnie pożycie małżeńskie, ale współuczestniczą w wielu różnych działaniach pozwalających  ludziom nieco bardziej dojrzałym rozwijać zainteresowania, wzbogacać ich codzienne życie i dbać o kondycję fizyczną, psychiczną i intelektualną.

      Aktywność słuchaczy oraz wszystkich  współtworzących i wspierających UTW przyczynia się do zmiany stereotypowego i  krzywdzącego obrazu starości.   Wystarczy spojrzeć do słowników, aby się przekonać, że w języku polskim  niewiele jest pozytywnych, ciepłych lub przynajmniej neutralnych  określeń dla rzeczownika starość. Negatywne skojarzenia z tym etapem życia tkwią głęboko w naszej kulturze i niełatwo ulegają zmianom, mimo iż coraz częściej widzimy na ulicy starsze, zadbane kobiety niż biedne starowinki czy zrzędliwe staruchy. Jeżeli wyróżnikiem młodości jest uprawianie sportu, to proszę przyjrzeć się średniej wieku biegających na lotnisku nowotarskim narciarzy. Metrykalnie młodych jest naprawdę niewielu, przeważają starsi, ale młodzi duchem. Dzięki uniwersytetom trzeciego wieku przestaje nas dziwić, że starsze osoby zaczynają uczyć się języka obcego lub rozpoczynają dzień od nordic walkingu, przestaje nas dziwić, że w wieku sześćdziesięciu, siedemdziesięciu, czy osiemdziesięciu lat ma się wiele różnorodnych potrzeb wykraczających  daleko poza ciepłe bambosze i wygodny fotel.

           Moja ocena działań UTW w Nowym Targu dla pewnych  środowisk nie byłaby wiele warta, gdybym nie wykazał w działaniu tego stowarzyszenia patriotyzmu. Owszem,  działania UTW są głęboko  patriotyczne, jednak nie jest to patriotyzm powierzchowny i na pokaz tylko. W nowoczesnym pojmowaniu patriotyzmu bardziej cenne jest stworzenie prężnie działającej firmy dającej zatrudnienie stu pracownikom niż zorganizowanie stu apeli poległych, które też czasem bywają  potrzebne. Stała praca daje pracownikowi i ich  rodzinom poczucie bezpieczeństwa, daje szansę na satysfakcjonujące wychowanie dzieci, pozwala głębiej i autentyczniej utożsamiać się z otaczającym ich światem, z dużą i małą ojczyzną. W wolnym społeczeństwie patriotyzm to także uczestniczenie we wszystkim, co czyni otaczającą nas rzeczywistość lepszym miejscem do życia, co czyni to miejsce bogatszym, atrakcyjniejszym, bardziej przyjaznym i bezpiecznym. Patriotyzm autentyczny i głęboki to nie okazjonalne licytowanie się na historyczne ofiary, ale troska o czyste powietrze, czyste lasy i niezaplute ulice.  I właśnie UTW uczestniczy w takim dziele, przekształca  naszą rzeczywistość, czyni ją bardziej przyjazną, bezpieczną i ciekawą dla ludzi starszych. To jest  patriotyzm najwyższej próby. 

       A poza wszystkim Uniwersytet Trzeciego Wieku  po prostu wszędzie widać. Jego słuchacze uczestniczą we wszystkich lokalnych imprezach kulturalnych. Bez nich trudno jest już sobie wyobrazić koncerty w Szkole Muzycznej i Miejskim Ośrodku Kultury, bez nich trudno już sobie wyobrazić wernisaże w „Jatkach” i spotkania z poezją w Ratuszu. Seniorzy z nowotarskiego UTW są wszędzie!

                                                                                                       Bogusław Pachniowski