Wielu zawistników, wrogów i jawnych pomazańców Szatana oburzało się, krytykowało i wyszydzało opuszczenie sali sejmowej przez Jarosława K. w czasie odczytywania treści uchwały czczącej pamięć Andrzeja Wajdy. Jednak to demonstracyjne wyjście nie było próbą poniżenia człowieka, któremu jakiś tam salon, jakieś tam układy, jakieś powiązane ze światowym antypolonizmem siły przyznały Oskara i jeszcze jakieś tam inne nagrody filmowe. Nie zawiść to, moi drodzy, ale manifestacja słusznego oburzenia!. Nie małość to, ale poryw serca szczerego i otwartego! Nie pamiętliwość, ale kolejna próba powiedzenia Polakom prawdy o tym, kto w tym kraju na zaszczyty, honory i hołdy zasługuje.
Aby znaleźć pewną i niepodważalną odpowiedź na to pytanie wystarczy tylko zapytać statystycznego suwerena o to, kimże ten Wajda jest, wystarczy tegoż suwerena zapytać o Kanał, o Ziemię obiecaną, o Powidoki. Ale nie pytajmy go jednak, jeżeli nie chcemy zobaczyć w jego oczach mroku niewiedzy, pogardy i buty. Jeżeli jednak chcemy dojrzeć na jego dość ponurej facjacie jasność najwyższą, jeżeli chcemy zobaczyć poczucie dumy i spełnienia, to zapytajmy go o arcydzieło sztuki filmowej opowiadające o dokonaniu kradzieży astralnej przez grupę przestępczą, na czele której stało dwóch niezbyt wysokich blondynów.
Należy w tym miejscu postawić pytanie najważniejsze, kto na te wszystkie zaszczyty i honory, Oskary, Victory, laury i laurki zasługuje przede wszystkim i dlaczego przed wszystkimi zasługuje na nie właśnie on? I powiedzmy sobie najszczerzej jak tylko potrafimy, czyż nie jest świadectwem najwyższego kunsztu aktorskiego wmówienie Polakom, zwanych tu i ówdzie suwerenami, że jest się ich mężem opatrznościowym, że uczyni Polskę potęgą gospodarczą a Polaków wypełni dumą bezbrzeżną, że portfele tychże suwerenów nie będą mogły pomieścić wszelkiego rodzaju zasiłków, zapomóg, dotacji i rekompensat, że nikt w ich obecności nie będzie używał bezkarnie żadnego obcego języka?
Komu więc, komu, Oscary wszystkie są przynależne, kto w kunszcie aktorskim prześcignął wszystkich Holoubków, Gajosów i Więckiewiczów, od kogo sztuki reżyserii powinien się uczyć jakiś tam Lupa czy Tarantino? Więc nie oburzajmy się, gdyż wyjście Jarosława K. z sejmowej sali było tylko taktownym, subtelnym, delikatnym i nieśmiałym sposobem upomnienia się o sprawiedliwość.
BP