Blue Flower

          Przykład to Kukiz. Popularny w piosence, ale w kategoriach ustawodawstwa nieuczony szkodnik. Pewny siebie, gromadzi wokół siebie aroganckich, wygadanych, też pewnych siebie bufonów, którzy wypowiadają się gromko na temat kraju, nie mając o nim zielonego pojęcia. Demokracja pozwala się mądrzyć wszystkim obywatelom, na co jedyną radą jest nauka nie tylko kultury bycia, ale też partnerstwa w demokracji. Czy zechcą? – pyta  Stefan Bratkowski („Gazeta Wyborcza” 3. 09. 2016).

     Czy zechcą? Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie udzielił poseł Stanisław Piotrowicz, nieustannie (od czasów PZPR) prominentny funkcjonariusz  rządzącej partii, który w czasie nocnych manewrów mających na celu uchwalenie kolejnej wersji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym powiedział do posła partii opozycyjnej:  Pana głos i tak nic nie znaczy. I tak oto po raz kolejny i już niepoliczalny rządzący zamanifestowali swoją arogancję, butę i brak poszanowania wszelkich demokratycznych reguł.

        Pana głos i tak nic nie znaczy, bo  poseł Stanisław Piotrowicz i cała rządząca formacja nie boją się żadnej mniejszości, żadnej słabszej inności, które nie tylko nie mają kijów bejsbolowych i maczet, ale które używaniem przemocy się brzydzą. A jeżeli bać się nie muszą, to przecież i szanować nie mogą!

       Chyba zdecyduję się w końcu na kupno telewizora służącego wyłącznie  do odbioru II programu TVP, gdyż dobrozmienny dyrektor oświadczył publicznie, że  „w jego telewizji nie będzie cenzury”. Oczywiście, podkreślił, „ocenzurowane musi być wyłącznie chamstwo”. Tak więc ten wybitny  autor satyryczny, którego klepał po plecach Gomółka za publikacje w „Żołnierzu Wolności” z pamiętnego roku 1968, po główce głaskał Gierek a Jaruzelski pieszczotliwie szczypał w policzek, będzie teraz robił telewizję prawie niezależną, bo musi ona tylko  zaspokoić gust i być czujna na  kaprysy oraz nastroje wiadomo kogo. Brzmi to dość ciekawie, tylko Marcin Wolski powinien także publicznie ogłosić, czy tzw. chamstwo będzie rozumiał zgodnie ze znaczeniem podanym w słownikach języka polskiego czy też, na użytek kierowanej   przez niego telewizji,  definicję tę stworzy wiadomo kto. 

                     I trzeba odnotować kolejny efekt dobrej zmiany: profesor Jerzy Kochanowski, pracownik   Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, został pobity ponieważ ośmielił się w polskim tramwaju, w polskiej stolicy, w obecności polskich meneli rozmawiać po niemiecku. I nie pomogły tłumaczenia, że jego rozmówca nie zna języka polskiego. Została mu wymierzona kara w imieniu wszystkich najprawdziwszych Polaków, bo nie będzie Niemiec ... Stąd już bardzo blisko do rozmieszczenia we wszystkich miejscach publicznych tabliczek TYLKO DLA POLAKÓW.

 

                                                                                                                                            BP