Blue Flower

       Nużące już jest i w depresję wpędzające pisanie o ekscesach dzierżących stery władzy w naszym państwie.   I łapię się co raz częściej na tym, że mówiąc o Polsce, mówię  „w tym kraju”. Wcześniej, gdy człowiek zwany prezesem kierował dziwną i neurotyczną partią opozycyjną, używanie tego typu określenia uważałem za niestosowne. Jednak coraz trudniej jest mi się utożsamiać z otaczającą rzeczywistością. Bo moim krajem nie może być miejsce, w którym policja wyprowadza z publicznej uroczystości (pogrzeb Inki i Zagończyka) nie chamskich, prymitywnych agresorów (dziarscy chłopcy z ONR), ale ich ofiary. Bo moim krajem nie może być miejsce, w którym cenionego i kompetentnego dyrektora teatru zastępuje osoba pozbawiona znaczącego dorobku artystycznego i to w  toku postępowania sprzecznego zarówno z obowiązującym prawem jak i ze  zwyczajnym poczuciem przyzwoitości. Dyrektora Krzysztofa Mieszkowskiego zastąpił aktor znany przede wszystkim z durnej telenoweli, ponieważ ten pierwszy kierując Teatrem Polskim we Wrocławiu nie ulegał presji  różnych biur politycznych i kamaryli. Moim krajem nie może też być miejsce, w którym Władysław Bartoszewski, Lech Wałęsa, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki i Jacek Kuroń są wymazywani z powszechniej pamięci, aby zrobić miejsce dla tych, do których Jarosław K. nie żywi osobistej urazy. Nie może też być  moim krajem miejsce, w którym minister odpowiedzialny za ochronę przyrody wyrzuca z Państwowej Rady Ochrony Przyrody 82% starego składu (32 z 39), aby mógł spokojnie realizować NARODOWY PROGRAM EKSPLOATACJI PRZYRODY. Nie zdziwiłbym się, gdyby wśród nowych członków PRON byli ukochani przez ministra myśliwi, gdyby zasiedli w tym gremium ludzie handlujący na wielką skalę drewnem. Można jeszcze do tego szacownego grona dokooptować kłusowników! Tak Dobrze Zmieniona Państwowa Rada Ochrony Przyrody będzie niezwykle pomocna w realizacji ambitnych planów ministra Szyszki, zgodnie z którymi rzeki będą betonowymi rynnami ściekowymi a puszczę i zwierzęta leśne będziemy mogli zobaczyć na starych ilustracjach, o ile nie unicestwi ich  Ministerstwo Prawdy.