Ma to być felieton przedświąteczny i, jak wszystko przedświąteczne, powinien być o cieple rodzinnym, o tradycji, o duchowym przeżyciu, ale ja nie mam nastroju przedświątecznego. Nie mam i mieć nie chcę, bo przecież człowiek powinien być człowiekowi człowiekiem przez rok cały, bo przecież ciepła w domu rodzinnym nie powinno brakować od 1 stycznia do 31 grudnia, bo przecież tzw. świąteczna atmosfera (czytaj: życzliwość, wzajemne zrozumienie, empatia, serdeczność) powinna być codziennością. A że choinki wystrojone zostaną, że poprzebierani w czerwone mundurki Kaziki i Józki będą udawali Mikołajów, że nawet nasze mieszkania wysprzątane zostaną porządniej niż zwykle i że zostaną napieczone, nasmażone i naduszone góry jadła? Wszytko to spowoduje takie zmęczenie, że zamiast spędzić aktywnie czas z bliskimi zalegniemy przed telewizorami i będziemy beznamiętnie przeżuwać wszystko to, co zostało nagotowane, napieczone, nasmażone i naduszone, bo przecież nie można pozwolić, aby takie dobro się zmarnowało. I często się zdarza, że jest to jedyne świąteczne dobro.
Dość marudzenia jednak, bo święta za pasem, w którym przezornie już można wykonać nowe dziurki, aby po świętach łatwiej było oddychać. Dość marudzenia i do marketów, do sklepów, do galerii, w których rozbrzmiewają już bożonarodzeniowe dźwięki zachęcające do kupowania rzeczy potrzebnych, potrzebnych mniej i absolutnie nie potrzebnych. Do marketów, sklepów i galerii, które kiczowatym wystrojem próbują nas skłonić do zakupienia kiczowatych świątecznych ozdóbek. W moim prywatnym plebiscycie na najdurniejsze świąteczne rekwizyty bezapelacyjne zwycięstwo odniosły choinkowe bombki w kształcie buteleczek wódki. Może w tym roku uda się znaleźć coś jeszcze bardziej kiczowatego i durnego?
I nie zapominajmy o świątecznych życzeniach. Można w internecie znaleźć gotowe wzory, można też kupić kartki z wydrukowanymi już banałami, można wysłać smsa z ikonkami, aby tylko nie zasiąść nad kartką przy biurku i przez chwilę nie pomyśleć, czego mogę życzyć H., która ma poważne problemy ze zdrowiem, czego życzyć P., który zmaga się sam ze swoimi słabościami, co powiedzieć K. który się trochę pogubił, a co L., której wszystko się posypało i została sama z górą zmartwień i bólem. Im wszystkim można przecież wysłać Zdrowych i wesołych świąt... Można.
Można też spróbować inaczej. I jeszcze tylko wiersz Leszka Długosza.
Grudniowy przypływ...
Grudniowy przypływ serdeczności
Świątecznych kartek znowu fala
Cumuje tuż przy mostku
Przy nabrzeżu serca…
Z bliska
Z daleka
Meldują się imiona
Dzwony dzieciństwa zwołują
Ocalałych w pamięci…
Z nieistniejących domów
Wracają głosy i światła
- Skrzy się kolęda
Klękają zwierzęta
Pachnie łuska ryby i jedlina
- Opłatek dzieli nam się wokół stołu…
I nic
Wszystko to nic i na nic
- Rozjarzy się i zgaśnie
Zostanie papier
- Okazjonalny popis poligrafii
I z niby- świąt
Zostaje martwy sztafaż
Tyle…
Jeżeli w nas – a nie wspominanej
Nie tej co abstrakcyjnie – „kiedyś jutro przyjdzie”
Jeżeli w nas miłości żywej by nie było…
- I o tym, pośród nocnej ciszy dzwonią dzwony?
I Bóg na świat przychodzi w gruncie rzeczy, po to?
Myślę…
12 grudnia 2014