Gdy do Sejmu po raz pierwszy dostała się Samoobrona i obsadzano tzw. komisje stałe, to jeden z jej posłów, z zawodu traktorzysta, wyraził chęć pracy w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Poproszony o uzasadnienie tego wyboru stwierdził, że jego żona jest nauczycielką, więc on posiada odpowiednią wiedzę na tematy, którymi komisja będzie się zajmować. Wówczas to bardziej śmieszyło niż oburzało. Jeżeli jednak spojrzymy na to wydarzenie z perspektywy dnia dzisiejszego, to musimy zauważyć, że jednak poseł Samoobrony czuł potrzebę wskazania jakichkolwiek kompetencji, gdyż są funkcje (jak się chyba nieśmiało domyślał), których pełnienie wymaga posiadania wiedzy kierunkowej, udokumentowanego doświadczenia oraz nieskazitelności etycznej. Opcji jeszcze rządzącej nie niepokoją już żadne takie wymysły, zasady i standardy potworzone przez zdradzieckie elity, które chciały, aby postaci tak wielkie jak Jaki Patryk i Misiewicz Bartłomiej nie zostali ministrami. Ci zdrajcy ponadto knuli, aby na czele spółek skarbu państwa stali doświadczeni menedżerowie, a nie partyjni funkcjonariusze gotowi bez szemrania przeznaczać publiczne pieniądze na wspieranie biznesów pewnego zakonnika czy też na zbudowanie zasieków z krucjat różańcowych, które mają być najskuteczniejszą bronią przed napływającymi z zewnątrz zepsuciem.
Został więc Jaki Patryk wiceministrem. I stał się świadectwem „nowego” w obsadzaniu, nasadzaniu i podsadzaniu na najwyższe państwowe urzędy. Zgodnie z tymi zasadami nie jest konieczne legitymowanie się jakimikolwiek kompetencjami w dziedzinie, którą zamierza się kierować, zarządzać lub zawłaszczyć.
Został więc Jaki Patryk wiceministrem. I już samym tym swoim byciem wypełnia główne zadanie. Otóż Jaki Patryk, ten spod bloku (czym się szczyci), po jakiejś politologii (też powód do dumy), ze zdradzieckim epizodem (działalność w PO), z kibolskim dorobkiem i z kibolskim wdziękiem rozstawia po kątach profesorów prawa, ocenia pracę autorytetów w tej dziedzinie, wyraża swoje płytkie myśli o całym systemie sądownictwa! I w ten właśnie sposób wypełnia swoją funkcję polegającą na upokarzaniu całego środowiska. Gdyby opcja jeszcze rządzącą zapragnęła upokorzyć równie boleśnie lekarzy to ich ministrem powinien zostać znachor, konował, szarlatan, czarownik, guślarz, szaman, wróż, zaklinacz, szamanka lub szeptunka.
Drugim celem bycia wiceministrem przez Jakiego Patryka jest demonstrowanie wyborcom pisowskiej wersji bajki o Kopciuszku, zgodnie z którą nie liczą się wiedza i doświadczenie, nie liczą się umiejętności i merytoryczne przygotowanie, nie liczą się autorytety, nie są ważne przymioty charakteru. Najważniejsze jest bycie przydatnym rządzącej partii i tej partii ślepa wierność oraz oddanie. I nie jest to jeszcze koniec tej bajki, bo Jaki Patryk jest gotowy zostać prezydentem Warszawy i premierem też mógłby być i, gdyby tylko zechciał, poradziłby sobie także z byciem prezydentem (każdego, oczywiście, kraju).
Nie zawracałbym sobie głowy Jakim Patrykiem, bo przecież jemu podobny Misiewicz sprowokował już wystarczająco dużo refleksji i komentarzy na temat jakości kadr obecnej zmiany. Jednak Jaki Patryk robi jeszcze jedną brzydka robotę - ośmiela kibolską, nacjonalistyczną i faszyzującą młodzież. Nieprzypadkowo właśnie teraz coraz dumniej i butniej defilują po ulicach polskich miast krzepcy i niezdolni do refleksji młodzieńcy, nieprzypadkowo właśnie teraz porównuje się ich z tymi (co jest świętokradztwem!), którzy w imię wartości najwyższych walczyli, cierpieli i ginęli, nie przypadkowo właśnie dzisiaj wiceminister sprawiedliwości „lajkuje” wpis: "Jest moc! I ani jednej unijnej szmaty, że o pedalskiej tęczy nie wspomnę. Brawo Wy! Duma".
Dumny jest więc Jaki Patryk ze lżenia unijnej flagi, dumny jest z lżenia ludzi innej orientacji seksualnej. Nie zauważyłem ponadto, aby wiceminister Jaki potępił hasła pełne nienawiści, hasła lżące wyznawców innych religii oraz ludzi o innym kolorze skóry, które powiewały nad głowami maszerujących 11 listopada ulicami Warszawy i Wrocławia. Czy dumny jest także wiceminister Jaki z dziarskich młodzieńców opluwających i kopiących stojące na ich drodze kobiety? Czy dumny jest z intelektualnych wywodów niejakiego Kowalskiego, który opluwa autorytety i bełkotliwie obala teorię ewolucji, czy chciałby zakrzyknąć do niejakich Rybaka i Międlara: Brawo WY! Duma za nieustanny spektakl pogardy do wszystkiego, co wykracza poza ich prymitywny i fanatyczny obraz świata?
BP