Dali 500 zł. na jednego smarka* - suweren* wyje z radości, poniewierają i odczłowieczają uchodźców – suweren puchnie z poczucia wyższości i dumy, dowalają prawnikom - suweren zaciera rączki i piszczy ze szczęścia, opluwają młodych lekarzy - suweren tańczy! Zachwyconego suwerena jeszcze nie zabolała rosnąca cena masła – bo suweren przyswaja powoli, powoli… Podrożeje jeszcze i mleczko, i dżemik, podrożeje i wódeczka! I wtedy suweren się oburzy! Nawet droższa kiełbasa tak go nie wk…, jak droższa wódka!
Nim jednak Morawiecki zostanie zmuszony do radykalnego podniesienia cen wódki i innych bliskich suwerenowi wyrobów można jeszcze słupki podgonić biorąc się za nauczycieli! Można ich poddać lustracji, można każdemu wystawić ocenę moralności (z udziałem, oczywiście, księdza proboszcza i suwerena), można na bilbordach ogłosić w całej Polsce, że nauczyciele kradną, piją, uważają się za kastę i swoje wykształcenie zdobywali w komunie!
Ta metoda już przecież się świetnie sprawdziła! Po perfekcyjnie i perfidnie zaplanowanym ataku na uchodźców, którzy gwałcą, kradną i roznoszą zarazki, słupki poparci urosły, po zdewastowaniu Trybunału Konstytucyjnego, po obelżywych wypowiedziach na temat sędziów słupki poparcia urosły. Upokarzanie i oczernianie młodych lekarzy też powoduje wzrost poparcia dla rządzących! Dlaczego nie na ono urosnąć po sponiewieraniu nauczycieli?
W historii o tzw. ludzie wyrażano się z pogardą (gawiedź, motłoch, pospólstwo), czasem określenia te były emocjonalnie obojętne lub wynosiły go ponad inne społeczne grupy (lud pracujący miast i wsi, masy ludowe, proletariat, klasa robotnicza). Zawsze jednak ludzie przynależący do tej grupy czuli się oni gorsi, zawsze czuli się wykorzystywani, zawsze żywili w sobie zawiść, nieufność lub nienawiść wobec agronoma, urzędnika, dziedzica, czy doktora. I chociaż od roku 1945 prawnikiem, lekarzem i naukowcem można zostać dzięki zdolnościom, solidnemu uczeniu się i często wielu wyrzeczeniom (a nie z racji pochodzenia), to fakt ten nie ma najmniejszego znaczenia! Suweren i tak uważa, że każdy, kto osiągnął jakiś sukces, kto wspiął się nieco wyżej jest podejrzany! I tę zadziwiającą prawidłowość wykorzystują mniejsi i więksi populiści. A największy populistyczny manipulator i jego totumfanccy nazwali lud pracujący miast i wsi suwerenem właśnie, aby, podpierając się tą wątpliwą społeczną legitymacją, utrwalić swoją władzę na wieki wieków (bez amen!). I ten współczesny człowiek określony średniowiecznym mianem suwerena rośnie, nabiera przekonania, że znaczy coś więcej, niż znaczy. A żadnej władzy nie posiada, bo nie podzieli się nią przecież ten, który w piaskownicy nie dzielił się zabawkami, który w szkole nie dzielił się kanapkami i który w swoim życiu niczym i z nikim się jeszcze nie podzielił. Opanował jedynie szatańską sztukę dzielenia nas wszystkich na lepszych i gorszych, na naszych i nie naszych. I tym się żywi!
BP
*Smark- to samo co smarkacz. (Suweren smarkiem nazywa często swoje potomstwo).
*Suweren – w średniowieczu: władca niezależny, niebędący niczyim lennikiem. (Ze średniowiecznym suwerenem współczesnego łączy tylko to, że ten współczesny ma horyzonty dość średniowieczne właśnie – bo i lęk przed obcymi, i religijność prymitywna, bezrefleksyjna, i nieufność wobec słowa pisanego).