Drukuj 

      Od jesieni 2015, z powszechnie znanych powodów, niewiele mamy powodów do radości. Jednak one czasem się zdarzają. Przeglądając z regularnością książkoluba i książkołapa oferty internetowych księgarń wszedłem na strony oferujące tzw. tanie książki, czyli te, które nie sprzedały się w normalnym obiegu, gdyż niewielu było chętnych na ich zakup za kilkadziesiąt złotych.  I tak sobie buszując po tych internetowych przybytkach z  pewną radością i satysfakcją odkryłem, że bardzo często powtarzają w ich ofertach „dzieła” Rafała Ziemkiewicza i Bronisława Wildsteina, że na każdej z tych stron można znaleźć hagiografie Lecha Kaczyńskiego i jego żony, że można tam znaleźć arcydzieła opiewające geniusz Jarosława Kaczyńskiego, że regularnie pojawiają się przecenione potworne wytwory Marcina Wolskiego!

       I jakaż to ulga i radość jaka! Okazuje, że suweren czytający nie sięga po książki skażone błogosławieństwem mędrca z drabinki i szamana z Torunia. Okazuje się, że suweren oślepiony blaskiem z Żoliborza jest niezbyt biegły w składaniu tytli, jest nieczytający i bezrefleksyjny, jest po prostu prosty, jak tylko prostym być można i surowym jednocześnie.

        Wędrując po półkach z tanimi książkami zrozumiałem też prawdziwe intencje obecnie rządzących, którzy wymyślili ujednolicenie cen książek. No bo jest przecież sprzeczne z prawdami objawionymi religii toruńsko-smoleńskiej, aby okładki książek z obliczami Lecha, Marii i Jarosława nie były eksponowane godnościowo na witrynach księgarskich. No i dzieła o najwybitniejszych  i dzieła najwybitniejszych nie mogą kosztować 5, 10 lub 12 złotych! Trzeba więc zakazać procederu przeceniania książek. Następnym krokiem może być już tylko urzędowy nakaz kupowania książek uznanych za święte przez  obecnie rządzących.  No, można jeszcze na przykład 10% pensji wypłacać w książkach nakazanych.  Wszystko przed nami.

       Poza rozradowaniem duszy mojej faktem, że na  gnioty unurzane w politycznym, ciężkim i niestrawnym sosie chętnych jest niewielu, odnalazłem na półkach z tanimi książkami dzieła ważne, warte przeczytania, przestudiowania i kupienia. Należy do nich praca zbiorowa Wysiedlenia, wypędzenia i ucieczki 1939-1959. Atlas ziem Polski. Ta niezwykła książka, nad którą patronat honorowy objął Władysław Bartoszewski, jest zbiorem tekstów ukazujących przymusowe przesiedlenia na ziemiach polskich. Autorzy poszczególnych rozdziałów, będący badaczami i znawcami najnowszej historii Polski,  ukazują tragedię milionów Polaków, Żydów, Niemców i Ukraińców, których II wojna światowa i totalitaryzmy wypędziły z domów i skazały na tułaczkę. Szczególną zaletą tego cennego opracowania jest mnogość zamieszczonych dokumentów, zdjęć i fragmentów relacji wysiedleńców. Książka ta nie tylko przybliża czytelnikom mało znane fakty i  uświadamia skalę przesiedleń, ale także pozwala zrozumieć, że doświadczyli ich nie tylko  Polacy, ale  wszystkie narodowości wciągnięte w wojnę lub ogarnięte mrokami sowieckiego totalitaryzmu.   

       Drugą pozycją szczęśliwie nabytą za niewielkie pieniądze jest książka Małgorzaty Szpakowskiej Wiadomości Literackie prawie dla wszystkich (Warszawa 2012). Autorka tej pracy wnikliwie zbadała wszystkie numery ukazujących  się w okresie międzywojennym „Wiadomości Literackich”.  Ten  najbardziej poczytny tygodnik założony i redagowany był  przez Mieczysława Grydzewskiego a jego głównymi współpracownikami byli  Antoni Słonimski, Julian Tuwim i  Tadeusz Boy-Żeleński. Ta plejada wybitnych poetów, publicystów i myślicieli zapewniała pismu określony poziom i przyciągała liczne i wierne grono czytelników wywodzących się głównie z inteligencji.  Szydłowska przybliżyła charakter publikacji głównych twórców tygodnika, ukazała ich wpływ na jego  kształt i zawartość oraz omówiła podejmowane najczęściej tematy. Z upływem czasu „Wiadomości Literackie” poszerzały swoją formułę i z pisma literackiego stawały się pismem społeczno-kulturalnym, dzięki czemu stały się wiarygodnym i bogatym świadectwem swoich czasów. 

        Warto więc szperać w tanich książkach, aby się dowiedzieć, że po teksty Ziemkiewicza i Wildsteina nie sięgają tłumy czytelników, że współczesna hagiografia też się nie sprzedaje i że pośród przecenionego chłamu można znaleźć książki cenne.

 

                                                                                                                                            BP