No i mamy! No i doczekaliśmy się! Straszenie Polaków obcymi, budzenie pogardy do innych, podsycanie lęku przed szukającymi schronienia nieszczęśnikami z Syrii zaowocowało! Z tych wielomiesięcznych wysiłków, z tego siania zamętu w głowach Polaków mogą być dumni zarówno politycy Prawa i Sprawiedliwości, członkowie rządu, posłowie i senatorowie partii rządzącej jak i prominentni przedstawicieli kościoła. Ich wysiłki nie poszły na marne! Ukoronowaniem ich uporu, konsekwencji i siły przekonywania jest Ełk, w którym nie tylko doszło do strasznej tragedii, ale w którym pracowicie szczuty tłum sięgnął po kamienie.
I rozlał się po kraju nienawistny jazgot. Chcący go nieco złagodzić Piotr Najsztub napisał, że nie godzi się nazywać kozojebcami przybyszy o nieco ciemniejszej skórze. Aby ukazać wulgarność, chamstwo i prostactwo kryjące się za tym określeniem zapytał, na swoje nieszczęście, czy można mieszkańców południowej Polski określić jako osoby uprawiające seks z owcami. I co osiągnął? Może kogoś skłonił do refleksji, może komuś uświadomił, że przybysze z Syrii są takimi samymi ludźmi jak my? Może? Ale w Internecie po tym wpisie pojawiły się głosy obrażonych górali, którzy chyba nie zrozumieli argumentów i intencji Najsztuba, i którzy wzywają w świętym oburzeniu do rękoczynów na nierozważnym autorze.
Gdyby jednak tylko do takich naiwnych wezwań się ograniczano! Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził, że w ostatnim roku wielokrotnie wzrosła liczba przestępstw na tle rasowym lub narodowościowym. W tym kontekście wydarzenia w Ełku nie są ewenementem, ale znakiem poważnych zmian dokonujących się w naszym społeczeństwie. Skrajni prawicowcy, szowiniści i faszyści czują się coraz bardziej pewnie, coraz bardziej przekonani są o swojej bezkarności. Nad zaistnieniem Ełku pracowała premier Szydło, pracował jej minister spraw wewnętrznych, pracowały publiczne i prawicowe media. I oni wszyscy mogą zapisać Ełk jako swój niezaprzeczalny i niewątpliwy sukces!
BP